wtorek, 16 kwietnia 2013

William Dalrymple "Dziewięć żywotów. Na tropie świętości we współczesnych Indiach"



Autor: William Dalrymple
Tytuł: Dziewięć żywotów Na tropie świętości
we współczesnych Indiach

Wydawnictwo Czarne, 2012


Książki o Indiach zawsze kupuję z największą przyjemnością. Ta trafiła na półkę do mnie jeszcze przed jej oficjalną nominacją do tegorocznej nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. Teraz jest już w ścisłym finale. Bardzo mnie to cieszy. Bo książka jest naprawdę warta przeczytania. Autor już we wstępie pisze, że chce uciec przed stereotypem "mistycznych Indii", tak rozpowszechnionym w wielu zachodnich tekstach poświęconych religii indyjskiej. I świetnie mu się to udaje. Najlepsze co może zrobić, to oddać głos bohaterom.
Opowieść mniszki
Szczerze podziwiam bohaterkę. Naprawdę trzeba mieć w sobie niezwykłą siłę i wiarę, żeby w wieku kilkunastu lat wstąpić na ścieżkę dźinijskiej mniszki i konsekwentnie iść tą drogą. Dźiniści przede wszystkim chodzą. Uważają, że to dobry moment na przemyślenia i rozważania.
Indie, grudzień 2010
Chodzą boso, zamiatając sobie drogę miotełką, żeby nie skrzywdzić żadnej żywej istoty. Z tego samego powodu piją tylko przecedzoną wodę, nie jedzą roślin wyrywanych z korzeniami, ani owoców, w których mieszkają owady. Wstępując na drogę dikszy stopniowo uwalniają się od świata, rzeczy materialnych, uczuć. Nie mogą płakać, złościć się, muszą powstrzymywać emocje. Często kończą życie poprzez sallekhanę, czyli proces "odzwyczajania" się od jedzenia i picia prowadzący do śmierci. Wierzą, że dusza zmienia ciało. Co urzeka w historii mniszki, to prostota z jaką odpowiada o podjętej decyzji i niezłomne przekonanie o słuszności wybranej drogi.


Indie, grudzień 2010
Indie, grudzień 2010



Tancerz z Kannuru
Historia o tancerzu widowisk tejjam, pochodzącym z kasty niedotykalnych, który przez 10 miesięcy w roku buduje studnie oraz pracuje jako strażnik w więzieniu, a przez pozostałe 2 wciela się w bóstwo w przedstawieniach.
Kathakali, Kerala, Indie, 2010


Kathakali, Kerala, Indie, 2010


Żyje i pracuje właśnie dla tych dwóch miesięcy, kiedy wszyscy ludzie, łącznie z braminami oddają mu cześć, dotykają stóp i proszą o błogosławieństwo. Oto całe Indie: nie ma takich sprzeczności, których nie da się pogodzić.

Córy Jellammy
Dewadasi - kobiety, przeważnie już jako małe dziewczynki poświęcane zostają bogini, by gdy tylko osiągną "dojrzałość" płciową zacząć pracować w branży seksualnej. Dewadasi bardzo mocno starają się podkreślać swoje boskie powołanie i poświęcenie, stawiają się wyżej od zwykłych prostytutek. W rzeczywistości jednak bardzo prozaiczne powody, czyli bieda rodziny i chęć zarobku, zamieniają te kobiety w córy Jellammy. Poświęcone dziewczyny przeważnie przeklinają swoje matki i krewnych za los który je spotkał, co jednak nie przeszkadza im w powielaniu tego modelu i poświęcaniu bogini własnych córek. Rząd próbuje ograniczać ten proceder, ale bezskutecznie. Kobiety ciężko pracują, w strasznych warunkach, umierają zakażone HIV i innymi chorobami, często opuszczone i samotne, w młodym wieku. "Bliscy nie mają skrupułów, by żyć z pieniędzy, które zarabiają. Ale gdy tylko kobieta się zarazi albo gdy jest już obłożnie chora, rodzina porzuca ja na ulicy, dosłownie [...] Tak naprawdę zabrali ją do domu, rzucili w kąt i głodzili. Znaleźliśmy ją w stanie połowicznej śpiączki, bez żadnej opieki ze strony tych samych członków rodziny, których wspierała przez długie lata."

Śpiewak eposów
Opowieść o Mohanie, bhop'ie, który śpiewa eposy radżastańskie, wciąż żywe i budzące emocje. Eposy, których wykonanie może trwać nawet kilka nocy. Przekazywane z ojca na syna i przynoszące wykonawcy szacunek ludności, jako temu, który posiada boską mocą (tego, w którego wciela się bóg). "Poematy przemieniły się w rytuały religijne, a bhopowie stali się pośrednikami przesłania bogów, zdolnymi przeniknąć mur - w Indiach zawsze dość dziurawy - pomiędzy światem boskim, a światem ziemskim."

Czerwona wróżka
Lal Peri Mastani, czyli Ekstatyczna Czerwona Wróżka mieszka w świątyni Sahwan Śarif i żyje by wykonywać religijny taniec dhammal. Sahwan Śarif to dargah (świątynia suficka) świętego sufickiego - Lal'a Śahbaz'a Kalandar'a. Lal Peri trafiła w to miejsce już ponad 20 lat temu, jak mówi ma tu miłość i wszystko czego potrzebuje. Więcej jej nie trzeba.
"...musisz zrozumieć, że wszystko jest wewnątrz [...]. Oto w co wierzymy. Wszystko jest w tobie, zarówno piekło, jaki raj. Tak niewielu to rozumie..."

Opowieść mnich
Taszi Passang w bardzo młodym wieku zdecydował się zostać mnichem. Nie wiedział wtedy, że wkrótce będzie musiał porzucić święcenia, aby stanąć do walki w obronie Tybetu przed Chińczykami. Decyzja ta kosztowała życie jego matkę, która była przez chińskich wojskowych torturowana, co doprowadziło do jej skrajnego wyczerpania, a potem śmierci. Taszi Passang uciekł do Indii i schronił się, jak wielu Tybetańczyków, łącznie z Dalajlamą, w Dharamsali. Walczył potem w indyjskiej armii (przyłączył się do tybetańskiej jednostki, znanej jako Specjalne Siły Graniczne albo Sektor 22). Był przekonany, że kiedyś zostanie zrzucony w Tybecie i będzie mógł walczyć o wolność ojczyzny. To się jednak nigdy nie wydarzyło.  Dzisiaj Taszi stara się zadość uczynić za wyrządzone krzywdy. W dniu kiedy mógł opuścić armię, zrobił to bez wahania. Ponownie przyjął święcenia kapłańskie, tym razem z rąk samego Dalajlamy. Drukuje tybetańskie flagi modlitewne, aby wszyscy mogli recytować mantry.

Rzeźbiarz bóstw
"Bogowie stworzyli człowieka - rzekł Srikanda Stpathy - ale my tutaj mamy niezwykłe szczęście: chociaż jesteśmy prostymi ludźmi, to my pomagamy stwarzać bogów".  Rodzina Srikandt Stpathy zajmuje się rzeźbieniem boskich posągów od ponad 700 lat. Figurki powstają w ściśle określony sposób, a rzeźbiarze poświęcają się w całości swojemu dziełu. Podczas tworzenia posągu boga nie można jeść mięsa, ani pić alkoholu. Należy się modlić. Gdy rzeźba jest gotowa odprawia się ceremonię otwarcia oczu bóstwu i wtedy stworzona figurka naprawdę staje się uosobieniem boga. "Dla nas sztuka i religia to jedno, bo tylko dzięki modlitwie artysta może wykonać doskonałą rzeźbę".

Pani Zmierzch
Tereny kremacyjne w miasteczku Tarapith w Bengalu to siedziba wielkiej bogini Tary i jej boskiej energii. Maniśa Ma mieszka tutaj od 20 lat, odkąd zostawiła swojego męża i córki, odpowiadając na wołanie bogini. Dołączyła do zbieraczy czaszek, którzy wierzą, że przy czaszkach umarłych zostają duchy, które można poskromić, a ich energię wykorzystać w dotarciu do bogini i jej mocy. Wspólnota ludzi żyjąca w miejscu stykania się życia i śmierci, to grupa przyjaciół, darzących się miłością i życzliwością. Jak podkreśla Maniśa Ma ludzie się sobą interesują, wiedzą co się dzieje u sąsiadów i zawsze są gotowi nieść pomoc.
"Ciemny zalesiony teren stosów pogrzebowych w Tarapith to doskonała scenografia tych praktyk i wierzeń, dlatego przyciąga on dziesiątki najbardziej żarliwych tantrycznych sadhu - wędrowców, cudotwórców i karmicieli czaszek. Wielu z nich przez swoje doświadczenia i skrajne akty ascetyzmu częściowo postradało zmysły i teraz patrzy się na nich jak na świętych szaleńców, żyjących w mistycznej anarchii w wielkim domu dla bosko obłąkanych na wolnym powietrzu. Ci odziani w czerwone szaty sadhu mieszkają tu ze swoimi zaklęciami, z niedopalonymi zwłokami, z psami i szakalami, sępami  i ścierwnikami, od czasu do czasu rzucając kośćmi w przechodniów, by ich odstraszyć."

Piosnka ślepego minstrela
Wędrowni minstrele, czyli baulowie (słowo to w języku bengalskim oznacza "szalony", "pomylony") wierzą, że trzeba wyrzec się dóbr doczesnych, wstąpić na ścieżkę poszukiwania prawdy i życia w drodze i tylko to wystarczy by bóg znalazł się ciele takiej osoby. Jednocześnie nie uznają braminów i rytuałów religijnych, a niektórzy negują nawet ideę boga. Kanai pochodzi z bardzo biednej rodziny. Jest ślepy. Po tragicznej śmierci ojca i siostry, postanowił przyłączyć się do baulów, którzy kiedyś mijali jego wioskę i zachwycili się jego śpiewem. Razem z nimi wędruje i wyśpiewuje pieśni.





Jaka jest indyjska droga do świętości? Na pewno takich dróg jest wiele, a każda z nich wyjątkowa, często od świętości daleka (od świętości pojmowanej w sposób europejski). William Dalrymple opowiada o tych "mniej popularnych czy znanych" indyjskich drogach do świętości i robi to wyśmienicie!

Moja ocena 6/6



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz