czwartek, 19 kwietnia 2018

Joanna Czeczott "Petersburg Miasto snu"

Autor: Joanna Czeczott 
Tytuł: "Petersburg Miasto snu"
Wydawnictwo Czarne, lipiec 2017

I dalej Wschód. Rosja, Moskwa i Petersburg, to jedne z najstarszych destynacji na liście moich marzeń. Ale biorąc pod uwagę stopień prawdopodobieństwa, że się tam wybiorę, również jedne z najbardziej odległych. Dużo by mówić... ehhhh... 
"Miasto snu" czyli metropolia powstała wbrew prawom logiki, regularnie zalewana przez wody Newy, wpychane do Petersburga przez tworzącą się na Bałtyku falę, która "kończy swój bieg" w Zatoce Fińskiej, a potem potężna i silna wlewa się w miasto, metropolia kilkakrotnie bliska wyludnienia i upadku, a jednak zawsze podnosząca się z dna, metropolia, arystokratów, towarzyszy, bandziorów, artystów, społeczności LGBT i oczywiście rosyjskiego stanu umysłu. 

Joanna Czeczott swoimi trzynastoma reportażami zabiera nas w niezwykle pasjonującą podróż po mieście i jego klimatach. Przeczytamy tutaj o:
  • Wodach, rdzennej ludności okolic Petersburga, która próbuje zachować swoją tożsamość wbrew rosyjskim władzom. 
  • Walce miasta z Newą i powodziami i o ogromnej tamie na rzece, która ma Petersburg ochronić. 
  • Wojnach Piotra I i jego fascynacji Zachodem i odbiciu tego w budowie miasta. 
  • Pozostałych jeszcze w Petersburgu nielicznych prawdziwych arystokratach, którzy nie wyjechali, albo nie zostali zgładzeni przez jedyny słuszny ustrój komunistyczny. 
  • Współczesnych socjalistach i komunistach w Petersburgu. 
  • Czystkach urządzonych przez komunistów. 
  • Blokadzie miasta w latach 40-tych - blokadzie, która trwała 872 dni. Dla mnie to najbardziej wstrząsający reportaż w tej książce. "Do początku wojny żyły w Leningradzie 3 miliony ludzi. 100 tysięcy powołano na front w pierwszych dniach wojny. 448700 ewakuowano przed blokadą. 2,5 miliona żyło w mieście przed blokadą. 557700 osób było w Leningradzie w styczniu 1944 roku [...]. Ponad milion osób umarło w mieście z głodu."
"Gdy zbliża się śmierć głodowa, nie masz siły wstać. Bywały takie dni, gdy już nie mogłam podnieść się z łóżka. Mama wtedy nie pozwalała leżeć. [...]
Nie pozwalała. Jak raz zostaniesz w łóżku, to już nie wstaniesz."
  • Teatrze, wystawiającym swoje przedstawienia nietypowych miejscach np. gułagu. 
  • Matkach odwiedzających synów w więzieniach, bo nigdzie nie jest łatwiej trafić za kratki niż w Rosji. Tutaj też spotyka się to ze społecznym zrozumieniem.
  • Handlarzach-marzycielach sprzedających w metrze najróżniejsze towary, żeby zdobyć pieniądze na zaplanowany projekt. "Więzienie i torba żebracza mogą przypaść w udziale każdemu - głosi rosyjskie przysłowie."
  • Bananowym biznesmenie, który kupił sobie teatr i wystąpił w głównej roli w balecie, bo miał taką fantazję. A jednocześnie o historii rosyjskiego baletu klasycznego i jego światowym, niepodrabialnym fenomenie. (Uwielbiam oglądać balet, chociaż nie jestem jego jego znawczynią. Natomiast jak się raz zobaczy kunszt rosyjskiego zespołu np. Moscow City Ballet, to naprawdę niewiele może się temu równać). 
  • Gejach i lesbijkach przenoszących się do Petersburga, jako miasta, które mimo wszystko jest trochę bardziej łaskawe dla ich stylu życia niż rosyjska prowincja. 
  • Rosyjskim roczniku 1980 - dzieciach z tych bardzo bogatych rodzin, które na 18 urodziny dostają centrum handlowe, ale także o ludziach z prostych rodzin, którym partia oferuje stanowiska i pieniądze, w zamian żądając lojalności. Ten ostatni reportaż można przeczytać w Dużym Formacie


Pasjonująca lektura!

Polecam!

Moja ocena: 6/6

piątek, 13 kwietnia 2018

Jarosław Kamiński "Tylko Lola", Julian Barnes "Zgiełk czasu"

Autor: Jarosław Kamiński
Tytuł: "Tylko Lola"
Wydawnictwo W.A.B kwiecień 2017 

Dwie książki o systemie i o jednostkach wobec niego postawionych, dwie na które w ogóle nie miałam ochoty. 
No po prostu nie i już. Wierzę w to, że czasami to lektura wybiera człowieka w najlepszym dla niej momencie, ale dlaczego mnie w ciągu krótkiego czasu trzy razy (uwzględniając "Dżentelmena w Moskwie" ) dopadają towarzysze i jedyne słuszne idee, to nie mam pojęcia.



Autor: Julian Barnes
Tytuł: "Zgiełk czasu"
Świat książki, październik 2017

 "Zgiełk czasu" był najlepszą książką 2017 roku na według Magazynu Książki, a "Tylko Lola" królowała na listach kilku blogerów, których bardzo cenię. Poczułam więc, że są to dla mnie lektury obowiązkowe. Obydwie książki są wybitne i gorąco je polecam, co nie zmienia faktu, że wolałabym czytać o angielskiej arystokracji i jej gierkach towarzyskich, niż o podłych, szarych i smętnych czasach komunizmu, w których miernoty moralne zdobywają władzę i miażdżą jednostki według niejasnych reguł systemu i zmieniających się humorów mężów stanu. 
"Tylko Lola" to pamiętnikowe, przeplatające się ze sobą opowieści dwóch kobiet, które los złączył osobą tytułowej Loli. Lidia Kowal, prosta, niewykształcona komunistyczna działaczka, w małym stopniu z rzeczywistego wyboru, bardziej z konsekwencji, że "tak wyszło po prostu" spisuje swoje wspomnienia będąc w szpitalu psychiatrycznym. Jej relacje są krótkie, rwane, chaotyczne, w większości bez interpunkcji - czyta się to straszliwie. Dawno temu łączyło ją z Lolą wyjątkowe uczucie, a wyobrażenie i pamięć tej kobiety, często kieruje jej działaniami do dzisiaj. Wydarzenia z lat 60- tych w Polsce, tuż przed marcem 68 roku poznajemy też z opowieści Niny, Polki żydowskiego pochodzenia, bratanicy Loli, która bardzo długo chciała wierzyć, że Polska to jej jedyna ojczyzna i nie widziała powodu, dla którego miałaby sobie szukać miejsca gdzieś indziej. Nina rozpoczyna błyskotliwą karierę w TV, jej bezpośrednią szefową jest Lidia. A tam propaganda, układy, teczki i haki na każdego, czyli podły czas komunizmu i zbliżających się czystek. Kobiety postawione przed wyborem jak się zachować, komu pozostać lojalnym i czy to w ogóle jest możliwe. 

"Zgiełk czasu" to uniwersalna proza o wybitnej jednostce przeciwstawionej reżimowi. Opowieść o twórcy, który chciałby być po prostu zostawiony samemu sobie, tymczasem władza ma wręcz przeciwne plany. Julian Barnes spisał losy wybitnego kompozytora rosyjskiego Dmitrija Szostakowicza, który nigdy nie wybrał emigracji, spędził życie w Związku Radzieckim w nieustannym oczekiwaniu śmierci i prześladowań, zmagając się z kolejnymi pomysłami towarzyszy i propagandowej maszyny władzy. Jego decyzje, wybory, postawa wobec reżimu są trudne do oceny i bardzo niejednoznaczne. Autor właśnie te kontrowersyjne relacje z komunistycznymi władzami uczynił esencją tej fikcyjnej autobiografii. Opowieść o twórczości, o niemożności ucieczki od rzeczywistości, miażdżeniu i upadku człowieka, czyli podły czas Związku Radzieckiego. 

Polecam!

Moja ocena: 5.5/6






piątek, 6 kwietnia 2018

Anna Cieplak "Ma być czysto"

Autor: Anna Cieplak
Tytuł: "Ma być czysto" 
Wydawnictwo Krytyka Polityczna, październik 2016

O nastolatkach.. czyli jeden z najbardziej odstraszających mnie opisów książki. Ale ponieważ warto być na bieżąco z głosem nowego literackiego pokolenia, to za sprawą Anny Cieplak, trochę bardziej jestem. Już wcześniej pisałam tutaj, że Autorka jest bardzo dojrzała i koniecznie muszę zapoznać się z jej prozą. "Ma być czysto" nie zawodzi. Uważam też, że byłaby to świetna lektura dla uczniów szkół średnich, dająca duże możliwości dyskusji o tym, co nastolatki najbardziej interesuje, czyli o ich własnych problemach, rozterkach, emocjach. 
Bohaterkami są Julia i Oliwia. Julia pochodzi z tzw. dobrego domu, w którym je się śniadania i jest to w miarę normalne wydarzenie. Rodzice się o nią troszczą, interesują jej życiem, wiedzą co robi i starają się być dla niej wsparciem, mimo, że są rozwiedzeni. Oliwia to jej dokładne przeciwieństwo: mieszkająca w zapyziałych blokach w gorszej dzielnicy, często nie ma w domu nic do jedzenia, jej matka na stałe żyje i pracuje w Niemczech, a Oliwia mieszka z ojczymem i zajmuje się młodszym rodzeństwem. Kontroluje ją kurator i opieka społeczna. Światy obu dziewczyn wydają się zupełnie do siebie nieprzystające, a jednak nastolatki zaprzyjaźniają się. Wydarzenia, które razem przeżywają poznajemy też z opowieści Magdy - macochy Julki, dużo młodszej od ojca swojej pasierbicy. Kobieta interesuje się losem Oliwki i stara się nastolatce pomóc. To też jest zderzenie światów - Magda odwiedza ojczyma Oliwki i przedstawia możliwości działania, aby nie dopuścić do umieszczenia dziewczyny w ośrodku wychowawczym, ale to trafia na obojętność, niezrozumienie, kompletną niezdolność do podjęcia akcji. Reakcje Julki na dom i życie Oliwki pokazują w jakiej "bańce dobrej rodziny" żyje. Pewne rzeczy, które dla niej są oczywiste jak słońce na niebie, dla Oliwki stanowią ekstrawaganckie wymysły. "System" rzadko widzi w Oliwce po prostu nastolatkę z problemami, potrzebującą odrobiny uwagi i empatii. Jest jakimś bliżej niekreślonym przypadkiem, poddawanym obowiązującym procedurom dla nieletnich z "nieczystą kartoteką". Jak nierówno obie dziewczyny są traktowane widać, gdy wpadają z kolegami na kradzieży w sklepie. Julka wychodzi z tego praktycznie bez szwanku, Oliwce grozi ośrodek wychowawczy. Świetnie przedstawiona jest też w książce kwestia indywidualnych możliwości każdej z dziewczyn. Według prawa są absolutnie równe, jednakże środowisko z którego pochodzą oraz zaplecze w postaci świadomości, wykształcenia, poziomu życia każdej z rodzin, plasują je na dwóch totalnie przeciwstawnych poziomach startu w dorosłość. 

Polecam recenzję z bloga Krytycznym Okiem. 

Moja ocena: 5/6