czwartek, 30 stycznia 2020

Lesley Kara "Plotka"

Autorka: Lesley Kara 
Tytuł: "Plotka" 
Wydawnictwo Otwarte, maj 2019

Lekki, przyjemny, psychologiczny thriller - w sam raz jeżeli mamy ochotę na wieczór z książką, ale nie pożądamy akurat zbyt ciężkich i mrocznych tematów. Wciąga, zaskakuje, jest dawna zbrodnia, obecna miłość, niespodziewane zwroty akcji i plotka. Od niej wszystko się zaczyna. Joanna ze swoim synkiem Alfiem przeprowadza się z Londynu do Flinstead, aby rozpocząć nowe życie, być bliżej babci dziecka, zwolnić, mieć więcej czasu. W miasteczku słyszy plotkę o kobiecie, która wiele lat temu, sama będąc jeszcze dzieckiem, wbiła 10-letniemu chłopcu nóż w serce. Nie przejmuje się tym za bardzo. Ale gdy nadarza się okazja, powtarza plotkę, aby zagaić rozmowę i zbliżyć się do miejscowych kobiet. Oczywiście wszystko wymyka się spod kontroli i prowadzi do zaskakującego finału. 

Moja ocena: 4/5

Tomasz Michniewicz "Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata"

Autor: Tomasz Michniewicz
Tytuł: "Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata"
Wydawnictwo Otwarte, październik 2018 

Bardzo depresyjna lektura. Autor towarzyszy zwykłym, przeciętnym osobom z siedmiu krajów w zmaganiach ich codziennego życia na przestrzeni kilu lat. Bohaterowie pochodzą z Finlandii, Kolumbii, Japonii, Ugandy, Kalkuty, Indii i USA. Książka porusza konkretne tematy (np. dzieciństwo, edukację, pierwsze randki i dorastanie, dostęp do opieki zdrowotnej, żeby wymieć tylko  niektóre) i przedstawia jak one wyglądają w poszczególnych krajach. Przygnębiająca, bo do bólu uświadamia, jak bardzo przyszłość każdego człowieka na Ziemi, zdeterminowana jest przez jego miejsce urodzenia. Historie o ubogich, wybitnych jednostkach, które same, własną pracą i siłą woli wydostają się z biedy i osiągają w życiu wiele, oczywiście brzmią i sprzedają się świetnie. Ale prawda jest taka, że dotyczą ułamka promila ludności. Znakomita większość pozostanie tam, gdzie jest, bez żadnych szans na poprawę losu. Dodatkowo w cieniu tzw. cywilizacji zachodniej, która ograbia świat jak długi i szeroki. 

Perspektywa USA narzuca światu narrację. Doskonałym przykładem z książki jest opis 11 września 2001 roku. 

"Ameryka została zaatakowana. 
Każdy w Stanach Zjednoczonych pamięta, gdzie był i co robił, gdy dowiedział się o ataku 11 września. 

- Każdy w Finlandii też pamięta ten moment. Ja wszedłem właśnie do domu mojego przyjaciela. Zobaczyłem w telewizji, co się dzieje i pomyślałem, że na moich oczach zmienia się cały świat. 

- Siedziałam wtedy w domu i oglądałam relację na żywo. Było już po północy, w Tokio jest czternaście godzin później niż w Nowym Jorku. Byłam wstrząśnięta tym, co widzę. 

- Każdy przecież pamięta, gdzie był i co robił, gdy dowiedział się o ataku 11 września...

- 11 września? Nie kojarzę. To jakaś specjalna data?

- Nic mi nie przychodzi do głowy. Tu, w Afryce za dużo się dzieje cały czas, żeby jeszcze śledzić wydarzenia ze świata. 

- Wiesz, ilu w Kolumbii stale ginie ludzi, ile się złego dzieje? To nie był jakiś wyjątkowy dzień. 

- Datę oczywiście znam, bo dużo się o niej mówi, ale żeby pamiętać, co wtedy robiłam, to nie. Ale pamiętam 26 stycznia, gdy usłyszeliśmy o trzęsieniu ziemi w Gudżaracie. Stałam wtedy w kolejce po wodę. Wszyscy płakaliśmy. Zginęło mnóstwo ludzi. To była okropna tragedia. 

29 lipca. Powodzie po wylaniu Indusu w Pakistanie. Czternaście milionów ludzi straciło domy. 

12 stycznia. Trzęsienie ziemi na Haiti zabiło dwieście tysięcy ludzi. 

26 grudnia. tsunami wywołane przez trzęsienie ziemi przy indonezyjskiej Sumatrze pozbawiło życia dwieście trzydzieści tysięcy ludzi i zabrało domy kilku milionom. 

Cyklon Nargis. Birma, Sri Lanka. Sto pięćdziesiąt tysięcy zabitych. 

Trzęsienie ziemi w Kaszmirze. Sto tysięcy zabitych, cztery miliony pozbawione domów. Syczuan - siedemdziesiąt tysięcy zabitych, trzysta tysięcy rannych, pięć milionów bez dachu nad głową. 

Huragan Katrina zabił w USA tysiąc osiemset osób. 

- Wiadomości tworzą ci, co piszą do gazet. kto słyszał, że w zeszłym roku w moim kraju rząd wymordował wszystkich Rwenzururu? Spalili ich żywcem. Nikt nie słyszał."

Polecam!
Moja ocena: 5/6

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Tara Westover "Uwolniona. Jak wykształcenie odmieniło moje życie"

Autorka: Tara Westover 
Tytuł: "Uwolniona. Jak wykształcenie odmieniło moje życie"
Wydawnictwo Czarna Owca, sierpień 2019
Czyta: Julia Whelan 


Tara Westover urodziła się i wychowała w Idaho, w rodzinie mormonów jako jedna z siódemki rodzeństwa. Ojciec, religijny fundamentalista, był zbyt radykalny nawet dla swoich braci w wierze. Rodzina mieszkała z dala od innych domów, utrzymywała niewiele kontaktów towarzyskich i dążyła do pełnej "samowystarczalności" w obliczu nadchodzącego końca świata. Na to wydarzenie szykowali się nieustannie: budowali bunkry, gromadzili zapasy jedzenia i paliwa, w planach była też niezależna od rządu instalacja wodna i generatory prądu. Utrzymywali się głownie z pracy na złomowisku. Mama Autorki zbierała zioła i przyrządzała z nich "lecznicze" mieszanki. Była też nielegalną położną, pomagała przy porodach kobietom, które nie miały ubezpieczenia medycznego. Ojciec nienawidził rządu federalnego i wszystkiego, co rząd wspierał i fundował. Każdą instytucję centralną postrzegał jako siedzibę rządowych szpiegów. Generalnie świat według niego składał się z faszystów, agentów i socjalistów w Kalifornii. Alternatywą oczywiście był Bóg, który będzie prowadził i któremu należy ufać. Z tych przekonań wyrastała silna nienawiść do szkoły, lekarzy, antybiotyków, wszelkiego wsparcia ze strony instytucji publicznych. Z zawierzenia Bogu brały się też tak absurdalne pomysły jak wymontowanie z samochodu pasów bezpieczeństwa, podróżowanie w skrajnie niesprzyjających warunkach pogodowych (burze śnieżne) czy praca dzieci na złomowisku z ciężkim sprzętem, absolutnie bez żadnych zabezpieczeń. (Ilość wypadków w rodzinie była porażająca). Wszystko oczywiście w imię Boga.

Tara Westover nigdy nie chodziła do szkoły. Jej "edukacją" zajmowała się mama, oczywiście o ile nie było akurat nic pilniejszego do zrobienia w domu. Przyszedł jednak moment, gdy jeden ze starszych braci wyjechał się uczyć i zaczął gorąco namawiać do tego swoją młodszą siostrę. Autorka sama przygotowywała się do testów, a potem wyjechała na uczelnię. Jej edukacja była nieustanną walką - o przetrwanie i utrzymanie się, o uzupełnianie wiedzy, którą przyjmuje się, że każdy w wieku 17 lat ma, o zdobywanie informacji o tym JAK się w ogóle uczyć. Była to ścieżka pełna wyrzeczeń, wstydu, poruszania się po omacku. Tara Westover mimo swojego chronicznego braku umiejętności proszenia o pomoc i przyjmowania jej, wykorzystała możliwości, które przed nią postawiło życie. Miała szczęście spotkania na swojej drodze osób, które w jej imieniu prosiły o wsparcie, a tym samym umożliwiały jej uczenie się. Autorka własną bardzo ciężką pracą i przychylnością wybitnych profesorów skończyła uniwersytet w Cambridge, zdobyła stopień doktora, była też stypendystką na Harvardzie. 


Nie jest to jednak ckliwa ani motywacyjna opowieść o amerykańskim śnie z wydźwiękiem: patrzcie, jak się chce, to można. Dla mnie najciekawsze w tej książce było bardzo bolesne "odchodzenie" od rodziny, wyzwalanie się z ogłupiających prawd, które Autorkę ukształtowały, porzucanie przekonań ojca, wchodzenie na ścieżkę "grzechu" i łamania zasad, którymi każde dziecko przesiąka z racji dorastania w konkretnej rodzinie. Tara Westover zaczęła widzieć, że ludzie żyją inaczej: np. idą do lekarza jak są chorzy, biorą antybiotyki i środki przeciwbólowe, gdy jest taka potrzeba, a nawet przyjmują stypendia na naukę, gdy są do tego uprawnieni i szczepią się, żeby zapobiec chorobom, zamiast wierzyć, że Bóg ich poprowadzi. Skok z jednego świata do drugiego był czymś niewyobrażalnym. Ale wszystkie małe kroki, własne analizy i przemyślenia Autorki, doprowadziły ją do odejścia od rodziny. 
Drugim bardzo ciekawym wątkiem jest przemoc, jakiej Tara Westover doświadczała ze strony starszego brata i absolutne wyparcie się tego faktu przez matkę i ojca. Nikt nie był jej w stanie zapewnić ochrony, gdy tego potrzebowała, jak również nie udało się nakłonić rodziców, żeby przyznali, że wiedzieli o problemie. Trwałe, solidne, absolutne wyparcie mimo, że zarówno siostra, jak i Autorka, a także żona brata (ta jako bezsprzeczna, permanentna, aktualna ewidencja) doświadczały z jego strony brutalnej przemocy. Tara Westover jako ta, która nie chciała się wyprzeć własnych doświadczeń, została określona jako "przejęta przez szatana". Odcięcie się od brata i rodziny z tego właśnie powodu, też było jej ciężką wewnętrzną walką. Epizody, kiedy ciągle tam wracała z nadzieją, że być może tym razem jej nie zgnoi, naprawdę czytało się z bólem serca. Po przedłużających się stanach depresyjnych, niemożności studiowania i pisania, Autorka w końcu skorzystała z pomocy psychologa. 
Cały proces wchodzenia Tary Westover w "normalne" życie, pokonywania barier, zawstydzenia, nawiązywania kontaktów społecznych i  przyjacielskich, odkrywanie siebie, wychodzenia z "własnej jaskini", mówienie szczerze o sobie i swoim pochodzeniu, cała droga jaką przebyła, wszystko to budzi ogromny szacunek. 

Bardzo ważna lektura!
Polecam!

Moja ocena: 6/6



piątek, 10 stycznia 2020

Julian Barnes "Pomówmy szczerze"

Autor: Julian Barnes
Tytuł: "Pomówmy szczerze"
Wydawnictwo Świat Książki, wrzesień 2019

Bardzo lubię książki Juliana Barnesa, ale ta akurat mnie jakoś wybitnie  nie zachwyciła. 
Do duetu Stuarta i Oliviera, dwóch przyjaciół ze szkoły, dołącza Gillian, przyszła żona jednego z nich. Przyjaźń mężczyzn zostaje wystawiona na próbę, gdy okazuje się, że obydwaj są niej zakochani. "Pomówmy szczerze" to przeplatające się ze sobą opowieści trójki bohaterów, przedstawiających własną wersję wydarzeń i starających się do niej nakłonić słuchacza. Każdy z nich opowiada bardzo przekonująco, ciężko osądzić, kto ma rację. Ciekawe jest to, że pamiętają te same wydarzenia, ale widzą i interpretują je zupełnie inaczej. 

Moja ocena: 4/6