Kolejna zbieranina jako wyraz zwątpienia w to, że z bieżącą liczbą obowiązków i zajęć dodatkowych, będę jeszcze mieć czas na sensowne pisanie.
Ale może kiedyś...
Gail Honeyman "Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze"
W Andover, MA jest księgarnia, która przypisuje sobie miano najstarszej niezależnej księgarni w Stanach Zjednoczonych. Odwiedzam tę księgarnię czasami, bo grozi jej updaek w obliczu agresywnej ekspansji Amazona. I właśnie tam na półce "pracownicy księgarni polecają" tafiam na ciekawe pozycje.
Eleanor z tej powieśći jest osobą bez przyswojonych konwenansów społecznych, co skutkuje min. tym, że mów wprost dokładnie to co w danej chwili myśli, wywołując zdumienie u rozmówców i śmiech u czytelników. Dodatkowo bohaterka używa bardzo specyficznego słownictwa, dalekiego od mowy potocznej i biurowego slangu, przez co ludziom z nią obcującycm wydaje się dosyć dziwnym indywiduum.
Oczywiście powieść nie jest tylko do śmiechu. Za dzwinymi zachowaniami Eleanor stoi dosyć mroczna przeszłość. Ciepła, mądra i bardzo zabawna książka!
Polecam!
Christie Tate "Group: How One Therapist and a Circle of Strangers Saved My Life"
Mam nadzieję, że ta książka wkrótce ukaże się po polsku.
Historia najlepsza, bo z gatunku prawdziwych. Christie Tate, amerykańska prawniczka i felietonistka, wyjawia jak wieloletnia terapia grupowa pozwala jej wieść w końcu normalne, stabilne i satysfakcjonujące życie. Książka obfituje w bardzo intymne i bolesne wspomnienia. Opiera się tak, jak cała terapia grupowa bohaterki, na aboslutnej szczerości.
Gorąco polecam!