czwartek, 7 marca 2019

Maciej Zaremba Bielawski "Dom z dwiema wieżami"

Autor: Maciej Zaremba Bielawski
Tytuł: "Dom z dwiema wieżami"
Wydawnictwo Karakter, grudzień 2018


Zachwyt i wzruszenie. 
Polski dziennikarz, żyjący w Szwecji, mierzy się już po śmierci rodziców z historią ich życia. Spotkali się w gabinecie Oskara - sławnego polskiego psychiatry w 1946 roku, rozstali w marcu 1968, kiedy matka, w połowie Żydówka, zdecydowała się opuścić wraz z dziećmi Polskę. 
Autor próbuje odkryć i zrozumieć najboleśniejsze momenty ich życia, okryte milczeniem, schowane na zawsze. Zestawia ze sobą ich wojenne przeżycia - tak dalece od siebie różne. Matka przez całą wojnę uciekała i walczyła o przetrwanie. Nieprawdopodobne zbiegi okoliczności i przypadki doprowadziły do tego, że właśnie jej się udało. Ojciec z kolei był więźniem oflagu, czyli obozu jenieckiego dla oficerów, więc przeżył wojnę w zasadzie w komfortowych warunkach. Czy ich związek mógł się udać? To pytanie bez odpowiedzi. Zdeterminowana do granic możliwości, bezwzględna w oczekiwaniach kobieta, która postanawia zostawić swoje żydowskie korzenie w przeszłości. I mężczyzna, który stara się jak może, podejmuje wiele wyrzeczeń w imię miłości, ale nie zna demonów wybranki.

"Lila niemało ma do zapomnienia. Nie tylko swoje imię i nazwisko. Gdy idą razem, potrafi nagle wyszeptać: "patrz, tam jest miejsce na czworo." Wypatruje kryjówek, poddaszy, ciężkich gdańskich szaf, ziemianek z ledwie widocznym wejściem. Wtedy Oskar, słynny psychiatra, mówi "Musisz przestać tak myśleć. Zabraniam ci."
Teraz jestem prawie pewien, że ten majowy dzień 1946 roku to musiał być jedyny raz, gdy ona opowiadała. Przez dwie, może trzy godziny a potem już nigdy. 
Może istnieję dzięki temu milczeniu. Gdyby opowiedziała więcej, on mógłby dostrzec jej otchłań i zląc się. To najgorsze i tak by zataiła. Kobiety tak robią i słusznie: nikt nie jest panem własnej wyobraźni. Jednak on by się domyślał, a od tych obrazów już nie można się uwolnić. Więc gdy ona budzi się z krzykiem, on nie pyta, co jej się śniło, tylko ją obejmuje i cicho jej śpiewa. Tak to musiało być. Wybierają życie w teraźniejszości. Oskar nie dowie się, że to spojrzenia Polaków były najbardziej niebezpieczne dla ukrywającej się Żydówki. Przypuszczalnie nie opowiada mu nawet o gettach ławkowych. Nie chce być ofiarą. Chce być nieponiżona. Jak on. Urodzi polskie dzieci, z tarczą herbową i świadectwem chrztu. Oskar nigdy nie dowie się, że aby przeżyć, zostawiła swojego ojca. W imię mojej przyszłości musi pozostać sama ze swoją winą." 


A historia ich życia wydarza się  w Polsce, kraju szalejącego antysemityzmu. 

"Polski antysemityzm, tak należy mówić. Nie antysemityzm w Polsce. Zupełnie własna paranoja, uszyta na miarę dla Polski. Ekstremalnie odporna na zużycie. Przeżywa, jak się okazuje, w każdych warunkach, nawet bez Żydów. Tak dopasowana, że musiała powstawać w laboratorium."

"Niewiele tego na tożsamość, być negatywem fanatyzmu. Szczególnie trudno być anty-czymś, czego już nie ma. I trochę niewygodnie, kiedy się pomyśli, jak i dlaczego zniknęło. Ale nic na to nie poradzisz. Gdyby transport polskich endeków wysadzić na bezludnej wyspie, zaczęliby kopać palmy w przekonaniu, że to przebrani Żydzi. Albo tropić Semitów we własnym gronie. Bez negatywu z garbatym nosem Polacy spod znaku Dmowskiego są jak pijane dzieci we mgle." 

Piękna i poruszająca biograficzna opowieść jednego z najlepszych polskich reporterów. Perełka!
Gorąco polecam!

Moja ocena: 6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz