środa, 8 lutego 2023

Elizabeth Strout "Lucy by the Sea" Random House, wrzesień 2022

 Elizabeth Strout "Lucy by the Sea" Random House, wrzesień 2022

Cóż może być przyjemniejszego niż kolejna książka mojej ulubionej Autorki, z bohaterami których zam z poprzednich powieści? Tym razem rzeczywistość, w której znajdują się bohaterowie mocno rezonuje z tym co się dzieje od 2020 roku od marca, kiedy to świat stanął i chyba jeszcze do końca się nie podniósł. 

28 lutego 2020 roku byłam w Nowym Jorku na sztuce teatralnej opartej na innej powieści Elizabeth Strout "My Name Is Lucy Barton", z doskonałą rolą Laury Linney. Pamiętam jeszcze moje wrażenia z tamtego okresu: ehhh, bez przesady z tym COVIDEM, w Nowym Jorku mało ludzi nosi maski, po co ta panika? Jakie to było naiwne. Dwa tygodnie później wszystko było zamknięte, a w Nowym Jorku pojawiły się szpitale polowe i chłodnie na ciała zmarłych. 


Lucy zostaje niemalże siłą zabrana z Nowego Yorku przez swojego byłego męża Williama. Oboje znowu sami jako przyjaciele, a nie para, wyjeżdżają do domku w Maine by uciec przed pandemią. Jako "obcy" czyli nielubiani przez mieszkańców Maine nowojorczycy, muszą sobie zapracować na szacunek miejscowych, wsiąknąć w lokalną społeczność. 

Próbują też trochę sterować życiem swoich córek, aby ochronić je przed zakażeniem. 

Ta powieść jest mi tak bliska, bo dokładnie oddaje to co wszyscy przeżyliśmy: spotkania wyłącznie na zewnątrz, kiedy już w ogóle można było wyjść, sceptycyzm niektórych, czy warto nosić maski, czy warto się izolować, samotność, wrażenie odrealnienia. 

I czas. Czas jest bohaterem tej powieści. Wszystko mija... tak jak pandemia. 

Gorąco polecam!


środa, 5 października 2022

Jakub Małecki "Święto ognia", "Dygot"

 Jakub Małecki 

"Święto ognia", Wydawnictwo SQN, wrzesień 2021

"Dygot", Wydawnictwo SQN, październik 2015


Największą zaletą tego, że nie zna się autorów, których "powinno" się znać, jest rozciągająca się ciągle przed nami przyjemność zanurzenia w lekturze. 


"Święto ognia" wyskoczyło mi gdzieś w aplikacji Empiku i pomyślałam ok, dlaczego nie? Moje skojarzenie po pierwszych kilku zdaniach nieuniknione, z filmem "Motyl i skafander" i już nie mogłam się oderwać. 




"Chlap-chlap-chlap, skaczę sobie po kałużach, a ludzie mijają mnie, panie i panowie, i myślą sobie: o proszę, co to za miła dziewczynka skacze po kałużach, a ja uśmiecham się do nich, no i oni do mnie też, mimo że przecież tak w ogóle to mam dwadzieścia lat i siedzę w domu, na wózku, a ich widzę przez szybę, ale to nie szkodzi, bo skakać po kałużach można wszędzie, nawet w domu, na wózku, i jak się ma dwadzieścia lat, to przecież każdy wie". "Święto ognia" to wzruszająca opowieść o rodzinie, której świat się rozpadł, a teraz każdy z członków radzi sobie z sytuacją inaczej. 

Nastka, chora dziewczyna na wózku, czerpie z życia każdą chwilę i łapie dostępne drobne radości i przyjemności. Swoim optymizmem nie zaraża jednak siostry Łucji, która próbuje wszystkie swoje aspiracje zrealizować poprzez balet. Również ojciec dziewczynek wydaje się przede wszystkim zmęczony. Od czasu tragedii, jaka ich spotkała, nie jest w stanie się cieszyć i wierzyć w lepsze jutro. Wszyscy bohaterowie są ogromnie samotni. Rozdzierająca, codzienna samotność, bez nadziei na zmianę. Tylko Nastka wierzy, że życie mimo wszystko jest dobre. 

Każdy z bohaterów prowadzi swoją narrację, dzięki czemu widzimy te same sytuacje oczami trzech różnych osób. 


Fantastyczna lektura! Gorąco polecam!

Moja ocena: 6/6


"Dygot" to z kolei opowieść o złączonych ze sobą losach dwóch rodzin Łabendowiczów i Geldów. Bohaterów poznajemy tuż po zakończeniu wojny. Jakub Łabendowicz został przeklęty przez Niemkę, którą dowiózł do granicy, i której odmówił dalszej pomocy. Bronek Gelda usłyszał przekleństwo od Cyganki. Obydwaj bohaterowie wierzą, że to właśnie w wyniku tych uroków, syn Łabendowicza rodzi się jako albinos, a córka Geldy zostaje poparzona w pożarze. Koleje losu łączą te "przeklęte" dzieci ze sobą.

Książka przedstawia ich losy, ich życie na prowincji i zmiany zachodzące po wojnie w spokojnej, sielskiej, wiejskiej egzystencji. Również w tej powieści Jakuba Małeckiego jest ogrom samotności, a bohaterowie nie potrafią odnaleźć swojego miejsca na ziemi. Momentami wzruszająca, momentami straszna, ale na każdym etapie bardzo wciągająca.

Polecam!
Moja ocena: 6/6


A najlepsze jest to, że przede mną jeszcze wiele książek Autora, których nie znam. 







 

piątek, 22 lipca 2022

Anderson Cooper, Katherine Howe "Vanderbilt The Rise and Fall of an American Dynasty"



Moje lato w tym roku, to "odkrycie" Newport i pełen zachwyt nad tym miejscem. "Odkrycie" to oczywiście za duże słowo. Newport to przepiękne miasto w stanie Rhode Island, które stało się letnią rezydencją amerykańskich bogaczy z epoki . Moje "odkrycie" polegało na tym, że w końcu udało mi się tam pojechać. 


Miasteczko z jego pałacami, wzorowanymi na dworach europejskiej arystokracji, faktycznie zapiera dech w piersiach. Zainteresowanie tym miejscem wzmogła zarówno wcześniejsza lektura "Amerykańskich Milionerek", jak i fantastyczny serial na HBO "Gilded Age". 





W 2021 roku ukazała się też książka Andersona Coopera i Katherine Howe o historii rodziny Vanderbiltów - o jej powstaniu i upadku.   



Anderson Cooper jest synem Glorii Laury Vanderbilt, która w momencie śmierci jej ojca Reginalda Vanderbilta, odziedziczyła pieniądze z utworzonego na jej rzecz trustu, tym samym stając się najbogatszym dzieckiem na świecie. Poza byciem synem słynnej matki, która jednak całą swoją fortunę roztrwoniła, Anderson Cooper jest jednak przede wszystkim gwiazdą CNN z własnym codziennym programem Anderson Cooper 360°, nadawanym w najlepszym czasie antenowym, czyli między 20 a 21. 

Najpiękniejsze rezydencje w Newport zostały zaprojektowane i wybudowane dla rodziny Vanderbiltów:


The Breakers

Marble House


Andersona Coopera i Katherine Howe nie przedstawiają oczywiście wszystkich członków słynnej rodziny, ale skupiają się na najważniejszych i najbardziej inspirujących postaciach takich jak: Cornelius Vanderbilt "The Commodore", William Henry Vanderbilt "Billy" czy Cornelius Vanderbilt II "Corneil". Są też rozdziały poświęcone kobietom, ale o tym będą oddzielne posty, bo książki o Alvie Vanderbilt i jej córce Consuelo już są zamówione. 

W pierwszej części Autorzy pokazują, jak niewyobrażalna fortuna się rodziła: od małej inwestycji Corneliusa we własny prom i przewożenie pasażerów, po rozległe imperium kolejowe. Kolejna część przybliża nas do tego, jak ten ogromny majątek został roztrwoniony. Fragment poświęcony upadkowi rodziny jest fragmentem bardzo osobistym.  Anderson Cooper niezwykle ostrożnie wypowiada się o wydawaniu pieniędzy przez jego matkę, ale obraz jest jasny: kwota nie miała znaczenia, Gloria potrafiła roztrwonić każdą sumę. Trzeba jej też natomiast oddać sprawiedliwość, że zarabiała min. poprzez firmowanie swoją osobą dżinsów. 

Gloria, urodzona w 1924 była jedną z ostatnich "prawdziwych", w sensie żyjących w arystokratycznym stylu Vanderbiltów. Jak dziecko mieszkała jeszcze w The Breakers w Newport, w rezydencji swojej babki, będącej wtedy jeszcze w wyłącznym posiadaniu rodziny. Autor  wyjaśnia życiowe wybory swojej matki dość nieszczęśliwym (mimo ogromnego bogactwa) dzieciństwem. Jest to część naprawdę bardzo poruszająca. Poza tym, dużo dowiadujemy się też o Nowym Jorku, jego balach i sławnych mieszkańcach, np. o Trumanie Capocie, który "przygranięty" przez arystokrację, napisał potem paszkwil "La Cote Basque, 1965", gdzie złośliwie i obrzydliwie sportretował całe bogate towarzystwo Nowego Jorku, w tym matkę Autora Glorię. Był to oczywiście jego koniec w tym towarzystwie. 

Bardzo fascynująca lektura, która zachęca do sięgnięcia po więcej. Tak więc następne książki już w drodze. A mój zachwyt nad Newport trwa. Kolejna wycieczka za tydzień. 


Gorąco polecam!!!

Moja ocena: 6/6

czwartek, 14 lipca 2022

Agata Romaniuk "Proste równoległe"

 Wydawnictwo Agora, maj 2022


Opowieść o dwóch wybitnych skrzypaczkach, których życia choć oddalone od siebie o kilkadziesiąt lat, toczą się podobnym schematem. "Proste równoległe" to fikcja literacka, choć Autorka silnie wzorowała się na postaciach sławnych kobiet: Wandy Wiłkomirskiej i Idy Haendel.



Bohaterka książki Marta Rychter poznała wybitną skrzypaczkę Wandę Krajewską podczas wakacji, na których była z rodzicami. Krajewska słysząc grę dziewczyny i jej ogromny potencjał, wzięła ją pod swoje skrzydła. Sama już od dawna z niewiadomych przyczyn nie występowała, zajmowała się szkoleniem przyszłych muzyków. Marta stara się odtworzyć historię życia swojej nauczycielki, zrozumieć wybory, których ta dokonała. Jednocześnie próbuje też przeżywać swoje życie po swojemu i chronić siebie. 

Przepiękna opowieść o muzyce, o wrażliwości muzycznej, ale też o wojskowym rygorze ćwiczeń, przygotowań do koncertów i konkursów. Portrety dwóch silnych kobiet, które w czasach PRL-u próbują robić, to co uważają za najsłuszniejsze. 

Gorąco polecam!

Moja ocena: 6/6


Robert Kolker "W ciemnej dolinie. Rodzinna tragedia i tajemnica schizofrenii"

Wydawnictwo Czarne, wrzesień 2021

Robert Kolker napisał niesamowicie interesujący reportaż o rodzinie, w której z dwanaściorga dzieci, sześcioro zachorowało na schizofrenię. "Po zaledwie kilku chwilach pobytu w domu przy Hidden Valley Road uświadomiła sobie, że znalazła doskonały przypadek. W całej Ameryce nie było chyba drugiej rodziny tak bardzo obciążonej chorobami psychicznymi". 



Autor prezentuje historię leczenia tej choroby i zmiany jakie w procesie traktowania chorych zaszły przez lata.  Najbardziej wytrwali i nieustępliwi naukowcy już od wielu lat próbują ustalić, w jaki sposób choroba jest dziedziczona, jakie geny za to odpowiadają. W większości przypadków ich praca możliwa jest tylko dzięki osobistej pasji. Pieniądze na badania pojawiają się nagle by wkrótce równie nagle zniknąć, przerywając badania. 

"Niepodobna oszacować prawdopodobieństwo pojawienia się takiej rodziny jak Galwinowie. Naukowcom nie udało się odkryć ścisłych reguł rządzących dziedziczeniem schizofrenii. Choroba pozostaje nieuchwytna niczym cienie tańczące na ścianie jaskini. Od ponad stu lat badacze zdawali sobie sprawę, że najważniejsze czynniki ryzyka mają charakter dziedziczny, ale paradoksalanie schizofrenia nie przechodzi bezpośrednio z rodzica na dziecko. Psychiatrzy, neurobiolodzy i genetycy wierzyli, że gdzieś musi się kryć klucz do rozwiązania zagadki, lecz nigdy go nie odnaleźli. A potem pojawili się Galvinowie: wyjątkowo duża grupa spokrewnionych osób ze schizofrenią. Rodzina ta pomogła badaczom zdobyć nową wiedzę na temat genetycznych podstaw choroby. Żaden naukowiec nie miał wcześniej do czynienia z sześcioma rodzonymi braćmi cierpiącymi na schizofrenię, z sześcioma pacjentami, którzy otrzymali geny od tych samych rodziców".

Niestety nauka jest wciąż daleka od jakiegokolwiek przełomu. Naukowcy wiedzą, że nie ma jednej schizofrenii, a raczej należy mówić o spektrum. Wciąż aktualne pozostaje pytanie czy gdyby dzieci miały lepsze warunki rozwoju, wsparcie psychiatryczne  i psychologiczne, zamiast elektrowstrząsów i faszerowania lekami, mogłyby zostać uratowane, albo przynajmniej przeżywać swoje życie pełniej. Historia samej rodziny jest również bardzo smutna i bolesna. Oprócz choroby, która dotknęła aż sześcioro dzieci, uwagę zwraca też brak komepetencji rodziców. Sprowadzanie na świat kolejnych dzieci, podczas gdy już tym żyjącym nie jest się w stanie zapewnić opieki, jest co najmniej niezrozumiałe. Nie mówiąc już o tym, że tym najmłodszym rodzice nie gwarantowali nawet bezpieczeństwa. Trójka dzieci była ofiarami przemocy seksualnej jednego ze starszych braci. 

Bardzo wciągająca lektura. 

Gorąco polecam!!!

Moja ocena: 6/6

czwartek, 23 czerwca 2022

Paulina Młynarska "Okrutna jak Polka"

Prószyński Media, maj 2022



Zbiór felietonów Pauliny Młynarskiej do obowiązkowego przeczytania przez każdego. Myślę, że większość z nas, ma w sobie trochę dziaderstwa, które ciągle czeka, żeby się go pozbyć. Można czytać grube naukowe tomy o patriarchacie, feminizmie itd. I super! Oczywiście warto. Ale jeżeli chcemy drogi na skróty, to z pomocą przychodzi Paulina Młynarska. Porażające celnością komentarze, błyskotliwe puenty, trafiają do nas od razu i dosadnie. Nieraz przy czytaniu się zaczerwieniłam: "o kurczę, ja też tak robię, a przecież to jest okropne." Często chcemy dobrze, nie mamy złych intencji, jesteśmy faszerowane od pokoleń "wiedzeniem lepiej", "nieproszonym doradzaniem", "ocenianiem wszystkiego i wszystkich". Jeżeli lektura "Okrutnej jak Polka" nie zmieni w nas tego,  to już mało nadziei pozostaje, że cokolwiek na nas wpłynie. Polecam też śledzenie profilu Autorki na Facebooku. Codzienne przypominanie o tym, że nieustannie trzeba pracować nad wyplenieniem dziaderstwa z siebie. 


Gorąco polecam!

Moja ocena: 6/6


piątek, 3 czerwca 2022

Agata Romaniuk "Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu"

Agata Romaniuk "Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu" 

Wydawnictwo Poznańskie, maj 2019




Opowieści kobiet z Omanu, jak sama Autorka zaznacza w formie subiektywnej, wybiórczej i absolutnie nieprzekrojowej, bez żadnych ambicji do prezentacji wszystkich punktów widzenia i szerokiej gamy doświadczeń. Historie z kraju, gdzie o wyborze męża decyduje rodzina, seks, a właściwie wszystkie przedmałżeńskie kontakty damsko-męskie są zakazane, a prawa kobiet są mocno ograniczone. Po takim wstępnie, pierwsze skojarzenie jakie się pojawia to mniej więcej coś w stylu: tragedia, koszmar, katastrofa. 

Tymczasem Agata Romaniuk zaprasza nas do zobaczenia omańskich małżeństw nie tylko od strony uproszczenia: aranżowane równa się niechciane i w całości złe. Autorka odkręca stereotypowy obraz wielożeństwa, posagu i wyboru partnera przez rodzinę. Nie brakuje oczywiście historii tragicznych, do jakich najbardziej jesteśmy przyzwyczajeni. Natomiast pokazanie, że małżeństwo aranżowane, kontrakt małżeński, czy bycie drugą żoną nie zawsze jest najgorszą z możliwych do wyboru dróg, jest bardzo cenne. 

Podoba mi się świat szarości u Agaty Romaniuk. Nie wszystko jest zawsze albo czarne, albo białe. Czasami jest po prostu szare. 


Gorąco polecam!

Moja ocena: 6/6

"[...] 

- A Wasze małżeństwo jest aranżowane czy z miłości?

- Z miłości i... - mówię, ale Salika mi przerywa. 

[...]

- Moje małżeństwo zaaranżował ojciec. Wybraliśmy Jasira, bo pochodzi z dobrej rodziny. Jest wysoki i barczysty, dobrze zarabia, pracuje w PDO, firmie naftowej, więc sama rozumiesz. A ty czym się kierowałaś? Czy twoi bracia sprawdzili jego rodzinę? Jakiej wysokości masz mahr? Ile biżuterii dostałaś?

Nic nie mówię, a ona ciągnie dalej: 

No tak. Z miłości. To współczuję. Jak miłość się skończy, zostaniesz z niczym - mówi na odchodnym. Nie zdążam zaprzeczyć. 

Dziewięć lat później przekonam się, że miała rację".



poniedziałek, 23 maja 2022

Meg Mason "Smutek i rozkosz"

 Meg Mason "Smutek i rozkosz", Znak Literanova, kwiecień 2022


Historia Marty, czterdziestoletniej kobiety, która od wielu lat cierpi na niezdiagnozowaną chorobę psychiczną. Od nastoletniego wieku regularnie odwiedza różnych lekarzy, którzy nieskutecznie starają się określić, co jej właściwie dolega. Aby w miarę normalnie żyć, przyjmuje wiele różnych lekarstw, często według własnego uznania. Powieść, która mimo gorzkiego posmaku, niesie ze sobą też sporą dawkę optymizmu. Nie spodziewajmy się jednak żadnego pogłębionego obrazu, ani choroby psychicznej głównej bohaterki, ani relacji panujących w rodzinie. Dobra, ciekawa powieść do szybkiego przeczytania z kilkoma interesującymi wątkami, ale to nie jest na pewno coś, co zostanie w pamięci na dłużej. 

Moja ocena: 3/6

wtorek, 17 maja 2022

Sara Gay Forden "Dom Gucci. Potęga mody, szaleństwo pieniędzy, gorycz upadku."

Wydawnictwo Marginesy, maj 2021 


Do historii marki i rodziny Guccich skierował mnie film "House of Gucci", który koniecznie chciałam obejrzeć, ze względu na główną rolę uwielbianego przez mnie Adama Drivera (grającego Maurizio Gucciego). Skoro więc film, to dlaczego nie wcześniej inspirująca go książka? To był zdecydowanie słuszny wybór jeśli chodzi o kolejność. Chociaż Adam Driver gra rewelacyjnie, Lady Gaga w roli jego żony Patrizii Reggiani też jest świetna, film jest tylko marną namiastką bogatej zawartości książki. Skupia się głównie na osobie Maurizia i jego chorobliwie ambitnej żony oraz wpływu jaki te dwie osoby wywarły na markę. Pomija z konieczności innych barwnych członków sławnej rodzinny, nie wspominając o całej masie ważnych z punktu widzenia historii szczegółów. 








Na prawie pięciuset stronach, Autorka przedstawia nam jak obecnie jedna z najpotężniejszych i najwartościowszych marek świata, rozpoczynała swoją działalność jako producent skórzanych walizek i siodeł. Jak mała lokalna, włoska firma rozrosła się w światową potęgę. Długo firmą zarządzali męscy (wyłącznie) członkowie rodziny z iście włoskim rozmachemi mentalnością. Rodzinne kłótnie, walka o władzę, unikanie płacenia podatków, morderstwo. Ale to nie tylko historia rodziny, "Dom Gucci" to także, a może przede wszystkim, super ciekawa opowieść o rodzącym się rynku towarów luksusowych i powstających imperiach modowych, fantastyczny wgląd w świat autorskich kolekcji, ekstrawaganckich pokazów,  młodych, nieznanych wtedy projektantów. Osobnym tematem jest zarządzanie tą rosnącą gwałtownie, chaotycznie i nieoczekiwanie organizacją. Śledzimy kolejne decyzje kadry managerskiej, widzimy wkraczające do akcji fundusze inwestycyjne i walkę z wrogimi przejęciami. Pojawia się wiele ciekawych nazwisk ze świata wysokiego szczebla managementu oraz mody (np. przedsiębiorca Domenico De Sole i projektant Tom Form). Całość stanowi naprawdę fascynującą opowieść o rodziniei stworzonej przez nią potędze, która już dzisiaj nikogo z klanu Guccich nie zatrudnia. 


Moja ocena: 5.5/6


poniedziałek, 9 maja 2022

David Vann "Komodo"

 David Vann "Komodo" , Wydawnictwo Pauza, styczeń 2022


Kolejna powieść, która przyciągnęła mnie opisem rodziny (tutaj mama, i brat z siostrą), spotykającej się razem po latach,  w idealnych warunkach do cudownego urlopu (indonezyjska wyspa). Założenie jest proste: życie nie zawsze układa się tak jak chcemy, ale teraz mamy trochę wolnego czasu i dobre intencje, pojedźmy w ładne miejsce, będzie wspaniale. Przepis na sielankę gotowy! Tymczasem nie do końca sielankowa rodzinna przeszłość powraca i nie daje o sobie zapomnieć, nawet mimo najlepszych chęci. Jeżeli do tego dołożymy doświadczenia bohaterów z obecnego życia: niezrozumienie przez siostrę wyborów dokonywanych przez brata (np. decyzja o rozwodzie czy o wyjeździe na wyspę i zajmowanie się nurkowaniem) oraz jej własne frustracje (zmęczenie wychowywaniem bliźniaków, częsta nieobecność męża), to dostaniemy mieszankę wybuchową, przy której żadne cudowne miejsce nie zapewni spokoju i miłej atmosfery. Powieść z wieloma pozytywnymi i entuzjastycznymi recenzjami, mnie nie tyle co rozczarowała, to byłoby za duże słowo, ale znudziła. Główna bohaterka jest tak irytująca, i tak często się "czepia" wszystkich wokół, że naprawdę nie sposób jej okazać zrozumienia, mimo najszczerszych chęci. Wątki są tak skonstruowane, jakby autor założył, co chce nam przekazać i nie był pewien czy na pewno to robi, więc na wszelki wypadek nieustannie, łopatologicznie powtarza ustami głównej bohaterki - matki pięcioletnich bliźniaków. Przeczytałam, dobrnęłam do końca i tyle. 

Moja ocena: 3/6

Nina Waha "Testament"

Trochę czasu minęło od mojego ostaniego wpisu. Niestety, często nie da się zrobić wszystkiego. W obliczu MBA i nawału regularnej pracy, blog musiał pójść trochę w odstawkę. Tymczasem jednak nadeszła letnia przerwa w studiach i jest szansa, że kilka wpisów się pojawi. 


Nina Waha "Testament", Wydawnictwo Poznańskie, styczeń 2022

Skomplikowane historie rodzinne, zwłaszcza w rodzinie z dwunastką dzieci, brzmią dla mnie zawsze bardzo zachęcająco. Zapowiada się dużo warstw, układów i rozgrywek między rodzeństwem, niewypowiedzianych pretensji i wzajemnych oskarżeń. Właśnie dlatego sięgnęłam po "Testament".


Zbliżające się święta, są okazją do powrotu do domu, dla dorosłych dzieci i dla całej rodziny do spędzenia tego światecznego czasu razem. Od samego początku możemy przypuszczać, że nie będzie to sielanka. Natychmiast ujawnia się despotyczny charakter głowy rodziny, czyli ojca, i bezradność matki, próbującej to wszystko trzymać razem. Przyglądanie się z bliska kolejnym dzieciom i ich historiom wyjawia skrupulatnie ukrywane tragedie, jakich przez lata doświadczały, żyjąc pod jednym dachem z oprawcą.  

Podzielałam ogólne zachwyty nad tą powieścią mniej więcej przez jedną czwartą, potem zaczęło się robić powierzchwnie, historia straciła na autentyczności, wątki zaczęły wydawać się mocno naciągane. Ale najgorsze ze wszystkiego, że po prostu zrobiło się starsznie nudno. Trudno było dobrnąć do końca.


Moja ocena: 3/6

wtorek, 1 lutego 2022

Ewa Winnicka "Greenpoint. Kroniki Małej Polski"

Autorka: Ewa Winnicka 

Tytuł: "Greenpoint. Kroniki Małej Polski"

Wydawnictwo Czarne, czerwiec 2021

"Greenpoint. Kroniki Małej Polski" , czyli historia nowojorskiego Greenpointu - części Brooklynu i opowieści o Polakach, którzy przybywali tutaj już w XVII wieku. Kolejne pokolenia napędzane tym samym amerykańskim snem oraz marzeniami o lepszej przyszłości, bardzo często za cenę wyczerpującej, ponad siły pracy, nieludzkich warunków zamieszkania, "legalności istnienia". To było dla mnie w tym reportażu wstrząsające, jak wiele osób decydowało i decyduje się nadal na pozostanie w Stanach bez prawa do legalnego pobytu, skazując się na nieustanny strach i brak jakiegokolwiek zabezpiecznia na przyszłość. Historie wspaniałej ludzkiej solidarności, ale też pazerności i żerowania na słabszych, będących w potrzebie rodakach. 

Ewa Winnicka po raz kolejny pokazuje swój niezwykły reporteski kunszt: umiejętność dotarcia do drugiego człowieka i wyciągnięcia z niego najbardziej osobistych historii. I co ważne: bez oceniania!!!

Mnie osobiście ciężko się czyta o uprzedzeniach Polaków, którzy przecież sami byli i są w Stanach imigrantami, do innych mniejszości czy kultur. Pierwszą reakcją jest ocena, która u reporterki uniemożliwiłaby pracę i "zablokowała zgłębianie" tematu. 

Ewie Winnickiej udało się z mnóstwa rozmów wyciągnąć i przelać na papier absolutną esencję. Wspaniała lektura: czasami przerażająca, czasami śmieszna, a czasami pozwalająca uwierzyć w ludzkie dobro i bezinteresowność. 

"Od pięciu lat pracuję u takiego Żyda, wdowca, jestem hauskeeper, chociaż oczywiście mam już emeryturę. Znajoma poleciła: nic się nie narobisz, a kasę będziesz mieć. Wchodzę do niego, pranie wrzucę, łóżko zaścielę i szlus, do domu. Nawet kurzy nie ścieram, bo ten idiota tak przyzwyczajony do mnie, że mnie w życiu nie zwolni. Byłam w Polsce, to stary dzwonił: Dżanina, kiedy ty wracasz? Kiedy ty przyjeżdżasz?"

Naszą ambicją było, żeby noga szaych dzieci nigdy nie stanęła za ladą. Nigdy. Dzieci miały iść na studia, których my nie skończyliśmy. Uczyliśmy się od Żydów. Pierwsze pokolenie zarzyna się w sklepie, drugie pokolenie idzie na prawo lub medycynę, trzecie pokolenie zajmuje się filozofią. Dzieci skończyły uniwersystety: w Princeton i na Florydzie. Kiedy będą mialy wnuki, będę je prowadzał do teatru i muzeów. Tam, gdzie sam nie byłem."

"Przyglądamy się tym plemionowm. Społeczność latynoska jest bardziej przystępna. Przeciętny Amerykanin uczy się w szkole o Hiszpanii i Ameryce Południowej, wielu dorastało wśród Latynosów. O Polsce nie wie nic. Plemię polskie trzyma się osobno, jest prawicowe i łączy je coś, co przeżyło dawno temu, prawdopodowbnie komunizm lub jakieś inne nieszczęscia historyczne. Taką mam intuicję. Jest niedostępne, kurczy się i zaraz go nie będzie."


Polecam!

Moja ocena: 5/6



poniedziałek, 10 stycznia 2022

 Wakacyjnie...


Anna Kańtoch "Lato Utraconych", Wydawnictwo Marginesy, czerwiec 2021

Kolejna makabrzcyna zbrodnia, do rozwiązania której zostaje przydzielona komisarz Krystyna Lesińska, znana czytelnikom z "Wiosny zaginionych". Nastoletni chłopiec jest jedyną osobą, której udało się przeżyć napaść na jego pięcioosobową rodzinę. Szybko dowiadujemy się o jego bolesnej przeszłości i całkiem niedawnym powrocie do domu ojca. 

U Anny Kańtoch jak zawsze to co najlepsze: świetny język, zwykli bohaterowie osadzeni w szarej codzienności, podmiejskiej Polski 1999 roku. 

Świetna lektura!



poniedziałek, 27 grudnia 2021

Elizabeth Strout "William"; Lily King "Writers & Lovers"


Autorka: Elizabeth Strout "William"  
Wydawnictwo Wielka Litera, listopad 2021








Lily King "Writers & Lovers"   




W listopadzie miałm wielką przyjemność wziąć udział w spotkaniu z Elizabeth Strout prowadzonym przez Lily King, a organizowanym przez Wellesley books
Autorka opowiadała o swojej nowej książce "William", która przedstawia bliżej sylwetkę byłego mężka Lucy, głównej bohaterki powieści "Mam na imię Lucy". Małżonkowie spotykają się po latach, gdy dzieci z ich wspólnego małżeństwa są już dorosłe, a zarówno drugi mąż Lucy, jak i druga żona Williama nie żyją. Razem wyruszają z Nowego Jorku w rodzine strony Williama, aby poznać historię jego matki i zobaczyć skąd pochodziła i co ją ukształtowało. Trudna i na swój sposób bolesna historia rodzinna, choć jednocześnie wiele wyjaśniająca. 

Elizabeth Strout podkreślała na spotkaniu to, co jest dla niej jako pisarki bardzo ważne: nieustająca ciekawość ludzi, ich historii i przeżyć. Autorka w swoich powieściach opisuje miejsca, które bardzo dobrze zna, czyli Maine, z którego pochodzi i Nowy Jork, w którym mieszka. Ten realizm opisywanych miasteczek i społeczności dodaje jej powieściom głębokiego zakotwiczenia w rzeczywistości, upodabniając jej prozę niemalże do pamiętników. W czasie spotkania z sali padło pytanie, jaki powinien być idealny czytelnik. Według Elizabteh Strout, o ile taki istnieje, to dobrze aby był cierpliwy, ale nie za bardzo, zainteresowany, ale nie za długo. Autorka wspomniała, że podczas pisania towarzyszy jej zamysł nad tym, co utrzyma potencjalnego czytelnika przy książce. Stanowi to dla niej ważną wskazówkę przy tworzeniu. 

Przy okazji spotkania autorskiego z moją ulubioną autorką, poznałam również nową dla mnie pisarkę, "lokalną", pochodzącą z  Massachusetts  Lily King
Póki co przeczytałam jedną z jej książek "Writers & Lovers" i bardzo mi się spodobała. Jest szczególnie ciekawa dla mnie, bo jej akcja rozgrywa się w Cambridge,  Massachusetts. Lepiej się czyta, gdy w tekście rozpoznaje się miejsca, które się zna i widzi na codzień. Główna bohaterka Casey Peabody przyjechała do Cambridge po niespodziewanej śmierci matki. Jej jedynym planem jest napisanie książki, która zostałaby wydana i pozwoliła się utrzymać. Póki to się nie stanie, bohaterka pracuje jako kelnerka w restauracji i próbuje wiązać koniec z końcem, co nie jest łatwe przy jedych z najwyższych w Stanach cenach mieszkań i jedzenia. Podążanie za marzeniem oraz przygody miłosne w literackim świecie przyciągają czytelnika i pozwalają miło spędzić czas przy lekturze "Writers & Lovers". 
Ciepła, rozgrzewająca serce powieść, z wieloma momentami do śmiechu i dosadnym, ciętym językiem. 

Obydwie pozycje gorąco polecam!



sobota, 6 listopada 2021

Liane Moriarty "The Hypnotist's Love Story" "Apples Never Fall"

 


Autorka:  Liane Moriarty 

Tytuł:  "The Hypnotist's Love Story"





 






Autorka:  Liane Moriarty 

Tytuł:  "Apples Never Fall"


Bardzo lubię styl pisania Liane Moriarty i optymizm towrzyszący każdej powieści Autroki. Mimo tego, że poruszane tematy nie należą do błahych. Podoba mi się sposób budowania fabuły: czytelnik na początku dostaje słodki obrazek rodziny, albo pojedyńczego bohatera, by w toku rozwoju akcji przekonać się, że nie wszystko jest tak piękne, jak mogłoby się wydawać. 


W "Apples Never Fall" poznajemy rodzinę Delaney. Joy i Stan mieszkają sami, bo ich czwórka dorosłych dzieci wyprowadziła się już dawno temu. Spędzają życie na emerturze, po tym jak sprzedali prowadzą przez nich wiele lat szkołę tenisa. Joy marzy wnukach, a Stan rozpamętuje byłego ucznia Harrego, obecną gwiazdę kortów tenisowych, który niespodziewanie przed wielu latu opuścił szkołę Delaneyów. Pewnego dnia wieczorem do domu bohaterów puka nieznana dziewczyna i zostaje z nimi na dłużej. Akcja zagęszcza się, gdy Joy Delaney znika bez śladu, a policja zmierza do aresztowania Stana, jako głównego podejrzanego w sprawie. Historia nie mrozi krwi w żyłach. Znając sposób pisania Autorki, można podejrzewać, że wszystko skończy się dobrze. Ale to wcale nie sama sprawa zagnięcia jest najważniejsza. Interesująca jest postawa każdego z dzieci: kto wierzy, że tata jest winny, kto z kim trzyma sztamę, kto o kim ma jakie zdanie. Wśród czwórki rodzeństwa to już mamy różne sojusze i przymierza, co bardzo urozmaica akcję. Wspaniała lektura z przesłaniem, że być może nie zawsze jest dokładnie tak jak checmy, ale to nieważnie, bo i tak jest dobrze!

"The Hypnotist's Love Story" to dla mnie gatunek lekkiej i przyjemnej, ale jednocześnie nie uwłaczającej rozumowi, lektury. Dodam, że po zakończeniu szukałam nawet hipontyzerów w miejscu gdzie mieszkam i oglądałąm ich strony internetowe. Bardzo ciekawe! Główna bohaterka Ellen O'Farrell jest hipontyzerką i prowadzi swój gabinet w odziedziczonym po dziadkach przepięknym domu przy samej plaży. Bardzo chciałaby związać się kimś na dłużej i gdy spotyka Patrica czuje, że ten związek może się udać. Okazuje się, że jednak, że ukochany ma stalkera w postaci byłej dziewczyny. Mało tego Ellen zna tę osobę bardzo dobrze. W miarę rozwoju akcji i docierania do głębszych motywacji poprzedniczki Ellen, zaczynamy obdarzać ją empatią i trochę bardziej rozumieć jej zachowanie. 


Wspaniale spędzony czas z każdą z tych książek.


Gorąco polecam.


Moja ocena: 5/6