czwartek, 14 lipca 2022

Robert Kolker "W ciemnej dolinie. Rodzinna tragedia i tajemnica schizofrenii"

Wydawnictwo Czarne, wrzesień 2021

Robert Kolker napisał niesamowicie interesujący reportaż o rodzinie, w której z dwanaściorga dzieci, sześcioro zachorowało na schizofrenię. "Po zaledwie kilku chwilach pobytu w domu przy Hidden Valley Road uświadomiła sobie, że znalazła doskonały przypadek. W całej Ameryce nie było chyba drugiej rodziny tak bardzo obciążonej chorobami psychicznymi". 



Autor prezentuje historię leczenia tej choroby i zmiany jakie w procesie traktowania chorych zaszły przez lata.  Najbardziej wytrwali i nieustępliwi naukowcy już od wielu lat próbują ustalić, w jaki sposób choroba jest dziedziczona, jakie geny za to odpowiadają. W większości przypadków ich praca możliwa jest tylko dzięki osobistej pasji. Pieniądze na badania pojawiają się nagle by wkrótce równie nagle zniknąć, przerywając badania. 

"Niepodobna oszacować prawdopodobieństwo pojawienia się takiej rodziny jak Galwinowie. Naukowcom nie udało się odkryć ścisłych reguł rządzących dziedziczeniem schizofrenii. Choroba pozostaje nieuchwytna niczym cienie tańczące na ścianie jaskini. Od ponad stu lat badacze zdawali sobie sprawę, że najważniejsze czynniki ryzyka mają charakter dziedziczny, ale paradoksalanie schizofrenia nie przechodzi bezpośrednio z rodzica na dziecko. Psychiatrzy, neurobiolodzy i genetycy wierzyli, że gdzieś musi się kryć klucz do rozwiązania zagadki, lecz nigdy go nie odnaleźli. A potem pojawili się Galvinowie: wyjątkowo duża grupa spokrewnionych osób ze schizofrenią. Rodzina ta pomogła badaczom zdobyć nową wiedzę na temat genetycznych podstaw choroby. Żaden naukowiec nie miał wcześniej do czynienia z sześcioma rodzonymi braćmi cierpiącymi na schizofrenię, z sześcioma pacjentami, którzy otrzymali geny od tych samych rodziców".

Niestety nauka jest wciąż daleka od jakiegokolwiek przełomu. Naukowcy wiedzą, że nie ma jednej schizofrenii, a raczej należy mówić o spektrum. Wciąż aktualne pozostaje pytanie czy gdyby dzieci miały lepsze warunki rozwoju, wsparcie psychiatryczne  i psychologiczne, zamiast elektrowstrząsów i faszerowania lekami, mogłyby zostać uratowane, albo przynajmniej przeżywać swoje życie pełniej. Historia samej rodziny jest również bardzo smutna i bolesna. Oprócz choroby, która dotknęła aż sześcioro dzieci, uwagę zwraca też brak komepetencji rodziców. Sprowadzanie na świat kolejnych dzieci, podczas gdy już tym żyjącym nie jest się w stanie zapewnić opieki, jest co najmniej niezrozumiałe. Nie mówiąc już o tym, że tym najmłodszym rodzice nie gwarantowali nawet bezpieczeństwa. Trójka dzieci była ofiarami przemocy seksualnej jednego ze starszych braci. 

Bardzo wciągająca lektura. 

Gorąco polecam!!!

Moja ocena: 6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz