czwartek, 16 maja 2013

Zaczarowana kraina norweskich fiordów...



Zaczarowane,magiczne, majestatyczne, urzekające... tylko w tym duchu można mnożyć przymiotniki opisujące norweskie fiordy. Moich marzeń dotyczących odwiedzenia pięknych miejsc na świecie, gdzie natura "powala na kolana" swoim blaskiem, było niewiele, tylko dwa tak naprawdę: Wielki Kanion w Stanach i właśnie fiordy w Norwegii. I obydwa się spełniły. Dwa lata temu odwiedziłam Wielki Kanion, a ostatni długi duński weekend spędziłam nad norweskimi fiordami.

 Plan wyglądał następująco:

  • środa (08.05) - przylot wieczorem do Bergen i nocleg w tym mieście 
  • czwartek (09.05) - 8.40 pociąg do Voss-----> 10.05 autobus do Ulvik----> 11.15 prom do Eidfjord 
  • dwa dni i dwie noce w Eidfjord
  • sobota  (11.05) ----> 14.30 prom do Northeimsund----> 17.50 autobus do Bergen 
  • niedziela (12.05) - Bergen, wieczorem o 20.30 lot do Kopenhagi 





Bergen - brama do norweskich fiordów 

Bergen tak właśnie jest nazywane - bramą do norweskich fiordów. I jest to w pełni uzasadnione.
Widok z Urliken
Miasto położone na fiordzie, kilku wyspach i otoczone górami, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Turysta zagrożony jest przepięknymi widokami, czającymi się z każdego punktu miasta. Spacer po Bergen to sama przyjemność: urokliwe małe uliczki, kawiarnie, ludzie siedzący z twarzami wystawionymi do słońca. A jeżeli wejdzie/wjedzie się górę Ulriken to można już tylko wzdychać z zachwytu. Cudowna panorama miasta, gór i fiordów. Polecam wszystkim, aczkolwiek latem. Nie na darmo Skandynawia (Norwegia w szczególności) nazywana jest krainą zimnolubów.  Zamieszczam kilka zdjęć, które mam nadzieję chociaż trochę uzasadnią moje ochy i achy.  






Eidfjord - miasto "ożywającena 3 godziny dziennie 

Życie w mieście wygląda tak: w maju rozpoczyna się sezon, co oznacza, że zaczynają napływać turyści. Ale mało jest takich szaleńców jak my, którzy zostają w Eidjord na dwie noce. Większość ludzi przypływa promem, który staje tutaj na 3 godziny albo ogromnym statkiem rejsowym, który obwozi turystów po fiordach i zatrzymuje się w Eidfjord na jakiś czas. Około 15 i prom, i statek odpływają, a miasteczko po prostu się zamyka.
Znikają kawiarnie, kramy, stoiska z lodami. Eidfjord zostaje sam ze swoimi 600 mieszkańcami i paroma szalonymi turystami. Ale cicho nie jest (przynajmniej nie w maju). Wszędzie słychać szum wody. Z niemal każdej skałki spływa wodospad albo kapie woda, słychać rzekę. Jest po prostu magicznie. Można odetchnąć pełną piersią, pójść na długi spacer, trochę zmarznąć, a w nocy spać jak niemowlę. To chyba sprawka powietrza, że w Eidfjord dopada człowieka taki dobry sen. Z atrakcji na pewno warto wybrać się nad wodospad Vøringsfossen - jeden z największych w Norwegii.
wodospad Vøringsfossen
Mieszkańcy miasteczka w wolnych chwilach robią na drutach ubranka dla drzewek.

To nie jest żart. To projekt, który podobno integruje społeczność :-). 
Góry, fiordy, rzeka, wodospady i Ukochana Osoba tuż obok... czy może być piękniej? Aczkolwiek dla tych, którzy chcielby ruszyć od razu, jeszcze raz powtórzę: Norwegia to kraina zimnolubów.  
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz