czwartek, 8 sierpnia 2013

Michael Booth "Sushi i cała reszta"

Autor: Michael Booth 
Tytuł: "Sushi i cała reszta"
Wydawnictwo: carta blanca, Warszawa 2013 

Moje wymarzone wakacje w Japonii właśnie się zaczynały. Byłam w swoim ulubionym stanie, czyli całkowicie oddana niezrozumiałej magii lotniska, już po odprawie, kontrolach, z zapasem wolnego czasu. Można się poszwędać bez celu, wypić kawę, pójść tu i tam, popatrzeć na ludzi. Idąc do samolotu zobaczyłam na półce książkę "Sushi i cała reszta". Ponieważ była o jedzeniu i Japonii, więcej mi nie było potrzebne. Pojechała ze mną na wakacje, zupełnie nieplanowanie. I super!!! Dla osoby, która marzyła o Japonii od dawna, a do tego jest wielbicielem jedzenia, to świetna lektura. Autor jest dziennikarzem kulinarnym i pewnego dnia postanowił się osobiście przekonać "jak to naprawdę jest z kuchnią japońską". Zachęcony dodatkowo książką: "Kuchnia japońska. Prosta sztuka" Shizuo Tsujiego wyjechał wraz z rodziną do Japonii, aby osobiście się przekonać jak sprawy wyglądają. Michael Booth podróżował od Hokkaido po Okinawę, aby poznać dania i zwyczaje kulinarne Japończyków. Książka świetna, napisana z dużą dozą humoru. Autor miał godne pozazdroszczenia kontakty w restauracyjno - kuchennym świecie, co otwierało mu drzwi wielu wspaniałych miejsc, niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. Najlepszej w Japonii restauracji nie ma w internecie, jest tylko dla zaproszonych gości, a terminy trzeba na długo wcześniej rezerwować i właściwie można się do niej dostać wyłącznie poprzez znajomości. Na kolacji w Mibu może być tylko jedna  grupa ludzi, a kucharz i jego żona obsługują tylko ją. Motywem przewodnim kolacji Michaela Bootha były chryzantemy. Jak stwierdził Autor: restauracja ta zawstydza najlepszych kucharzy na świecie. 
"Sushi i cała reszta" opowiada o tradycyjnych japońskich produktach, zwyczajach żywieniowych, restauracjach różnego rodzaju. Kuchnia jest tak bogata, że ciężko ją jakoś jednoznacznie określić. Ale najważniejsze jest używanie świeżych, sezonowych warzyw, owoców, ryb, wydobywanie/podkreślanie smaku właściwego danemu produktowi, a nie jego zmienianie, piękne podanie posiłku. Ja będąc w Japonii niestety nie miałam lokalnego przewodnika, który potrafiłby mi wskazać ciekawe miejsca do zjedzenia. A skoro w Tokio jest około 85.000 różnych restauracji, to oczywiście moje wybory kulinarne były dosyć przypadkowe. Do tego dochodzi wegetarianizm , który niestety ogranicza mi liczbę miejsc, w których mogę zjeść. Pewnie w wielu przypadkach rezygnuję z restauracji "na zapas", ale jeżeli po moim stwierdzeniu, że nie jem  mięsa i ryb, pada pytanie czy kurczak jest ok, to jednak trochę się boję co ostatecznie wyląduje na moim talerzu i przeważnie opuszczam lokal. 
Na szczęście najlepszy na świecie sos sojowy i najzdrowsza sól są wegetariańskie, więc zachęcona opisami autora przywiozłam je sobie, jako tymczasową pamiątkę z Japonii. 

"Zamierzałem odwiedzić wyspę Shikoku, by spróbować najlepszego sosu sojowego na świecie, sojowego odpowiednika oliwy tłoczonej na zimno z oliwek zebranych w jednym gaju, albo pięćdziesięcioletniego balsamico z Modeny - prawdziwej gratki dla smakosza, produkowanej tradycyjną metodą przez rodzinę samurajów. [...] 
Kamebishi to jedyna firma w Japonii produkująca sos sojowy po staremu: stosuje metodę mushiro, w której fermentujące ziarna soi rozkłada się na plecionej ze słomy macie na bambusowych tacach. Powstały zacier dojrzewa minimum dwa lata. 
Kamebishi założona ponad dwieście lat temu i prowadzi ją siedemnaste już pokolenie rodziny Okada, dawnych samurajów. Wytwórnia znajduje się w małym miasteczku rolniczym Higashikagawa, w oryginalnym samurajskim domu, rozłożystym, jednopiętrowym gospodarstwie otynkowanym na czerwono i pokrytym ciężkimi ceramicznymi dachówkami."
"Okinawa słynie w całej Japonii z jakości soli, a kilku najlepszych szefów kuchni, z którymi rozmawiałem, stosuje właśnie sól pochodzącą stąd."

Takayasu z wytwórni soli Nuchi Masu twierdzi, że produkt, który on wynalazł przyczynia się do obniżenia ciśnienia krwi.
"Fabryka Nuchi Masu jest nader podobna do kryjówki czarnego charakteru z filmów o Bodzie. Znajduje się w Urumie, na wyspie Henza Jima, do której dojeżdża się się groblą pośród wyjątkowego skalistego pejzażu morskiego. Droga prowadzi wokół wschodniej części wyspy, wspinając się na porosłe lasem klify wysoko nad Pacyfikiem. Tam leżą zaskakująco biała współczesna rafineria soli i kompleks informacyjny dla zwiedzających." Innowacyjny proces polega na zamianie wody morskiej w ultradrobną mgiełkę i odparowaniu jej, dzięki czemu oddzielają się minerały. Tajemnica firmy to niższa temperatura odparowywania, co pozwala na zachowanie w soli 21 minerałów, w tym potasu. 
Z wakacji przywiozłam sobie sos sojowy Kamebishi i sól Nuchi Masu. 

A wszystko dzięki książce "Sushi i cała reszta". 
Polecam!

Moja ocena: 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz