Autor: Jeffrey Eugenides
Tytuł: "Intryga małżeńska"
Wydawnictwo Znak, luty 2013
Jest rok 1983 i bohaterowie książki właśnie skończyli studia. Jest ich troje, powiązanych ze sobą nieoczywistymi uczuciami i zależnościami. Madeleine zakochana jest w Leonardzie, Mitchell kocha Madeleine, no i nie wiadomo, ale być może Madeleine trochę też jest zakochana w Mitchellu. Madeleine, atrakcyjna młoda kobieta, studentka anglistyki, chciałaby kontynuować studia magisterskie na tym kierunku i zająć się głębiej powieścią wiktoriańską. Mitchell - student teologii, dosyć przeciętny, nie zachwycający wyglądem, miły i dobry dla wszystkich, opanowany i rozsądny. Leonard szalenie błyskotliwy i inteligenty, rozrywkowy, pewny siebie, ujmujący, uwielbiany przez prawie wszystkich i znajdujący się na tajnej liście najfajniejszych facetów do wzięcia na Brown University, student biologii i stypendysta jednego z najlepszych laboratoriów genetycznych. Troje młodych ludzi po skończeniu uniwersytetu szuka swojego miejsca w życiu. Ta droga dojrzewania nie będzie łatwa.
Wielką zaletą tej powieści jest "pocięta" konstrukcja, raz po raz przenosimy się od historii jednego bohatera do życia drugiego, ale też Autor zabiera nas do dzieciństwa i domów rodzinnych Leonarda, Mitchella i Madeleine. Poznajemy ich coraz lepiej, a zdobywana wiedza rzuca nowe światło na ich zachowania, problemy i wybory. Jeffrey Eugenides trzyma nas cały czas w napięciu i nie pozwala przewidzieć rozwoju akcji. A ta obfituje w nieoczekiwane wydarzenia i zwroty. Cieszy mnie to, że nie ma w powieści hollywoodzkiego zakończenia. Bohaterowie dojrzewają, pozbywają się złudzeń i zaskakują decyzjami. Dla mnie bardzo pozytywnie. Nawet na koniec polubiłam Leonarda. W zasadzie miło spędzało się czas z nimi wszystkimi, aczkolwiek zaangażowanie Madeleine w swój związek, jej naiwność w pewnych tematach były dla mnie osobiście dosyć męczące. Aż chciało się krzyknąć: kobieto zlituj się, no ile można? Ale pewnie to kwestia wieku... jakby nie patrzeć jestem od Madeleine 14 lat starsza :-). Ważnym tłem "Intrygi małżeńskiej" jest literatura, która towarzyszy bohaterom przez cały czas, a powieść jest pełna odniesień do dzieł literackich. Pomaga w życiu i podejmowaniu ważnych decyzji.
Ciekawa, wciągająca historia o miłości, poszukiwaniu sensu życia, mierzeniu się z depresją i pustką.
Polecam!
Moja ocena: 5/6
Wielką zaletą tej powieści jest "pocięta" konstrukcja, raz po raz przenosimy się od historii jednego bohatera do życia drugiego, ale też Autor zabiera nas do dzieciństwa i domów rodzinnych Leonarda, Mitchella i Madeleine. Poznajemy ich coraz lepiej, a zdobywana wiedza rzuca nowe światło na ich zachowania, problemy i wybory. Jeffrey Eugenides trzyma nas cały czas w napięciu i nie pozwala przewidzieć rozwoju akcji. A ta obfituje w nieoczekiwane wydarzenia i zwroty. Cieszy mnie to, że nie ma w powieści hollywoodzkiego zakończenia. Bohaterowie dojrzewają, pozbywają się złudzeń i zaskakują decyzjami. Dla mnie bardzo pozytywnie. Nawet na koniec polubiłam Leonarda. W zasadzie miło spędzało się czas z nimi wszystkimi, aczkolwiek zaangażowanie Madeleine w swój związek, jej naiwność w pewnych tematach były dla mnie osobiście dosyć męczące. Aż chciało się krzyknąć: kobieto zlituj się, no ile można? Ale pewnie to kwestia wieku... jakby nie patrzeć jestem od Madeleine 14 lat starsza :-). Ważnym tłem "Intrygi małżeńskiej" jest literatura, która towarzyszy bohaterom przez cały czas, a powieść jest pełna odniesień do dzieł literackich. Pomaga w życiu i podejmowaniu ważnych decyzji.
Ciekawa, wciągająca historia o miłości, poszukiwaniu sensu życia, mierzeniu się z depresją i pustką.
Polecam!
Moja ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz