Autor: Agnieszka Graff, Marta Frej
Tytuł: "Memy i graffy. Dżender, kasa i seks"
Wydawnictwo Krytyka Polityczna, listopad 2015
Agnieszka Graff - pisarka, publicystka, feministka spotkała się z Martą Frej - malarką, ilustratorką, animatorką kluturalną, aby wspólnie pogadać i skomentować rzeczywistość. Jedna robi to za pomocą książek i felietonów, a druga za pomocą memów. Łączy je to, że świat widzą podobnie i równie "wybuchowo" i celnie komentują.
"Memy i graffy" to wybór felietonów Agnieszki Graff i memów Marty Frej bezbłędnie pokazujących absurdy współczesnego świata. W książce poruszane są następujące tematy:
Część 1 - polityczna - o kościele, dżender i wolności słowa.
Część 2 - życiowa - o równości, różnicach płci, macierzyństwie, dzieciach i nieodpłatnej pracy kobiet.
Część 3 - filmowa - opinia Agnieszki Graff min o takich filmach jak "Pokłosie", "Miasto 44", "Ida", "Papusza",
Część 4 - erotyczno - feministyczna - o kulturze, popkulturze i celebrytkach. O seksie, wolności i feminizmie.
U Agnieszki Graff uwielbiam to, że rzeczowo i klarownie porafi wyjaśnić najbardziej skomplikowane i trudne zagadnienia. Od lat analizuje polską rzeczywistość i niestety od czasu swojej książki "Świat bez kobiet" ma coraz więcej, a nie coraz mniej do komentowania. W temacie równości i równouprawnienia mentalność w Polsce zmienia się niezwykle powoli i topornie. A od wyborów w październiku 2015 zaczynamy w zastraszającym tempie cofać się do poprzedniej epoki. Agnieszka Graff od lat przekonuje, że feminizm jest sprawą nas wszystkich, a do równouprawnienia w Polsce jeszcze strasznie daleko, mimo deklaracji sporej części kobiet, że nie czują się dyskryminowane.
Czas z tekstami tej Autorki to dla mnie zawsze świeży, intelektualny powiew.
A absolutną wielbicielką Marty Frej zostałam po obejrzeniu jej memów w tej właśnie książce. Są fantastyczne: charakterystyczne malowanie ze zdjęć z błyskotliwym komentarzem. Jeden rzut oka i wystarcza zamiast długiego felietonu! Piękne!
Poniżej cytat z książki. I kilka memów Marty Frej.
"Dziś słowo gender robi taką karierę w dużej mierze dlatego, że posługują się nim twórcy unijnej polityki równościowej. Ta polityka (gender mainstreaming) ma swoje wady i ograniczenia, ale stanowi część pewnej dłuższej historii. To po prostu kolejna - po wywalczonych przez sufrażystki prawach wyborczych i po przemianach obyczajowych i prawnych, które spowodował ruch kobiecy lat siedemdziesiątych - faza włączenia kobiet do sfery obywatelstwa. Demokracja stopniowo wkracza na rynek pracy i do sfery prywatnej, zdominowanej dotąd przez patriarchalną tradycję. Dlatego konsekwentnie wprowadza się w Unii równościową edukację na wszystkich poziomach nauczania. Dlatego chroni się kobiety i dzieci przed przemocą w rodzinie, otwarcie przy tym mówiąc, że źródłem tej przemocy jest patriarchalna kultura. Dlatego kolejne państwa legalizują związki partnerskie, zrównując prawa związków nieheteroseksualnych z heteroseksualnymi. To wszystko musi budzić niepokój - jak każda wielka zmiana. Podobne lęki, podobny opór towarzyszyły pierwszej fali feminizmu. Przyznanie kobietom praw wyborczych też miało być cywilizacyjną katastrofą, odwróceniem ról, nieszczęściem dla rodziny."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz