Autor: Richard Flanagan
Tytuł: "Ścieżki Północy"
Wydawnictwo Literackie, październik 2015
"Zniewalająco piękna powieść" głosi okładka. Dodatkowo Autor jest laureatem Nagrody Bookera za 2014 rok. A mnie "Ścieżki Północy" nie zniewoliły, mimo iż uważam, że to ważna, dobra i świetnie skonstruowana powieść. Musiałam jednak dobrnąć aż do ostatniej strony, żeby wydać taki osąd. Ale od początku...
Główną postacią "Ścieżek Północy" jest Dorrigo Evans, lekarz chirurg, bohater wojenny, który przeżył japoński obóz jeniecki w czasie drugiej wojny światowej. Japończycy w latach 1942-1943 budowali Kolej Śmierci czyli Kolej Birmańską. Długa na 415 km linia łączyła Bangkok w Tajlandii z Rangun w Birmie. Miała zapewnić szybsze dostawy dla Japończyków na froncie w Birmie, a w przyszłości stanowić bazę dla planów podboju Indii. Pierwsze idee dotyczące budowy stałej linii kolejowej z Tajlandii do Birmy i Chin pojawiły się w 1880 roku wśród członków brytyjskich władz kolonialnych w Birmie. Przedsięwzięcie jednak nie było kontynuowane ze względu na brak inwestorów. Dopiero podczas II wojny światowej Japończycy ku chwale cesarza i kosztem życia tysięcy jeńców wojennych i cywilów wybudowali kolej. Szacuje się, że liczba ofiar tego "przedsięwzięcia" wynosi około 120 tysięcy. Ludzie żyli w tragicznych warunkach: bez zaplecza sanitarnego, w przepełnionych barakach, bez odpowiedniej odzieży, butów, na głodowych racjach żywieniowych. Umierali w męczarniach dziesiątkowani przez dyzenterię, malarię, beri beri, cholerę, głód.
Właśnie o życiu w obozie jenieckim opowiadają "Ścieżki Północy".
Dorrigo Evansa poznajemy jako leciwego, szanowanego, utytułowanego chirurga i bohatera wojennego, który wydaje opatrzone swoim komentarzem, uratowane z czasów niewoli japońskiej, rysunki obozowego kompana. Książka to wspomnienia Dorrigo z tamtych lat. Autor przedstawia bardzo sugestywnie i dokładnie warunki życia w japońskiej niewoli. Bohater każdego dnia targował się ze strażnikami o ilość jeńców, jaka ma się stawić do budowy linii. Najpierw pracowali tylko zdrowi ludzie, potem również lekko niedysponowani. Z czasem, gdy zaczęły pojawiać się coraz bardziej absurdalne terminy oddania kolei do użytku, wzrosła też presja Japończyków na to, by jak najwięcej jeńców pracowało. Do budowy wyruszali więc nawet ci, którzy ledwo chodzili. Część osób trzeba było na plac budowy dostarczać na noszach. Wydłużano godziny pracy, kasowano wszystkie dni wolne, często budowa trwała również w nocy. Jeńcy nie mieli praktycznie żadnych profesjonalnych narzędzi do pracy. Nękani przez choroby, deszcze, głód i strażników mieli niewielkie szanse na przeżycie.
Dla japońskich żołnierzy jeńcy byli nikim. W ich mentalności przebywanie w niewoli odbierało im jakąkolwiek godność. Wg kodeksu Japończyków należało wtedy popełnić samobójstwo. Różnice w światopoglądzie pomiędzy japońskimi strażnikami a alianckimi jeńcami widać też na innych polach. Japończycy uważali bicie za coś najbardziej oczywistego. W ich armii takie praktyki były normalnością i nikt się temu nie dziwił. Byli też absolutnie oddani cesarzowi, gotowi do popełniania najgorszych okrucieństw i bzdur dla chwały jego imienia. Dorrigo Evans każdego dnia balansował na cienkiej linii, próbując przechytrzyć Japończyków. Był bardzo szanowany przez swoich współtowarzyszy jako człowiek niezłomnego charakteru, ogromnie sprawiedliwy. Sam siebie tak nie postrzegał. Czytelnik wie, że nie miał o sobie dobrego zdania. Potępiał się za to, że często myśli inaczej niż postępuje. Chociaż to uczynki były szlachetne i zapewniły mu miejsce wśród darzonych szacunkiem bohaterów wojennych.
"Ścieżki Północy" to także wątek miłosny. Tuż przed wyjazdem na front Dorrigo poznaje żonę swojego wuja Amy i zakochuje się w niej szaleńczo i absolutnie. Na plan dalszy odchodzi narzeczona Ela i inne przypadkowe znajomości z kobietami, do których Dorrigo miał zawsze słabość. Ta miłość przewija się przez całe jego życie i jest oprócz pobytu w japońskim obozie jenieckim drugim ważnym wątkiem tej książki. Wg mnie dużo mniej udanym. Powiedziałabym, że nawet trochę tandetnym. Ale stanowi dla czytelnika miły przerywnik od okropności opisów pracy przy budowie kolei śmierci.
Kilka razy podczas lektury zdarzyło mi się parsknąć śmiechem w reakcji na niektóre pretensjonalne opisy i frazy autora. Dlatego nie dołączam do towarzyszących książce Zachwytów przez duże "Z".
Ale ogólnie "Ścieżki Północy" polecam. Dostarczają ważnych informacji o śmiertelnych warunkach pracy przy szalonym japońskim projekcie budowy kolei Tajlandia - Birma. Pokazują też różnice w mentalności żołnierzy japońskich i alianckich, oraz nakreślają powojenną traumę i nieumiejętność odnalezienia się w codzienności tych, którym mimo wszystko udało się przeżyć.
Więcej można poczytać też tutaj:
THE THAILAND-BURMA RAILWAY CENTRE
Właśnie o życiu w obozie jenieckim opowiadają "Ścieżki Północy".
Dorrigo Evansa poznajemy jako leciwego, szanowanego, utytułowanego chirurga i bohatera wojennego, który wydaje opatrzone swoim komentarzem, uratowane z czasów niewoli japońskiej, rysunki obozowego kompana. Książka to wspomnienia Dorrigo z tamtych lat. Autor przedstawia bardzo sugestywnie i dokładnie warunki życia w japońskiej niewoli. Bohater każdego dnia targował się ze strażnikami o ilość jeńców, jaka ma się stawić do budowy linii. Najpierw pracowali tylko zdrowi ludzie, potem również lekko niedysponowani. Z czasem, gdy zaczęły pojawiać się coraz bardziej absurdalne terminy oddania kolei do użytku, wzrosła też presja Japończyków na to, by jak najwięcej jeńców pracowało. Do budowy wyruszali więc nawet ci, którzy ledwo chodzili. Część osób trzeba było na plac budowy dostarczać na noszach. Wydłużano godziny pracy, kasowano wszystkie dni wolne, często budowa trwała również w nocy. Jeńcy nie mieli praktycznie żadnych profesjonalnych narzędzi do pracy. Nękani przez choroby, deszcze, głód i strażników mieli niewielkie szanse na przeżycie.
Dla japońskich żołnierzy jeńcy byli nikim. W ich mentalności przebywanie w niewoli odbierało im jakąkolwiek godność. Wg kodeksu Japończyków należało wtedy popełnić samobójstwo. Różnice w światopoglądzie pomiędzy japońskimi strażnikami a alianckimi jeńcami widać też na innych polach. Japończycy uważali bicie za coś najbardziej oczywistego. W ich armii takie praktyki były normalnością i nikt się temu nie dziwił. Byli też absolutnie oddani cesarzowi, gotowi do popełniania najgorszych okrucieństw i bzdur dla chwały jego imienia. Dorrigo Evans każdego dnia balansował na cienkiej linii, próbując przechytrzyć Japończyków. Był bardzo szanowany przez swoich współtowarzyszy jako człowiek niezłomnego charakteru, ogromnie sprawiedliwy. Sam siebie tak nie postrzegał. Czytelnik wie, że nie miał o sobie dobrego zdania. Potępiał się za to, że często myśli inaczej niż postępuje. Chociaż to uczynki były szlachetne i zapewniły mu miejsce wśród darzonych szacunkiem bohaterów wojennych.
"Ścieżki Północy" to także wątek miłosny. Tuż przed wyjazdem na front Dorrigo poznaje żonę swojego wuja Amy i zakochuje się w niej szaleńczo i absolutnie. Na plan dalszy odchodzi narzeczona Ela i inne przypadkowe znajomości z kobietami, do których Dorrigo miał zawsze słabość. Ta miłość przewija się przez całe jego życie i jest oprócz pobytu w japońskim obozie jenieckim drugim ważnym wątkiem tej książki. Wg mnie dużo mniej udanym. Powiedziałabym, że nawet trochę tandetnym. Ale stanowi dla czytelnika miły przerywnik od okropności opisów pracy przy budowie kolei śmierci.
Kilka razy podczas lektury zdarzyło mi się parsknąć śmiechem w reakcji na niektóre pretensjonalne opisy i frazy autora. Dlatego nie dołączam do towarzyszących książce Zachwytów przez duże "Z".
Ale ogólnie "Ścieżki Północy" polecam. Dostarczają ważnych informacji o śmiertelnych warunkach pracy przy szalonym japońskim projekcie budowy kolei Tajlandia - Birma. Pokazują też różnice w mentalności żołnierzy japońskich i alianckich, oraz nakreślają powojenną traumę i nieumiejętność odnalezienia się w codzienności tych, którym mimo wszystko udało się przeżyć.
Więcej można poczytać też tutaj:
THE THAILAND-BURMA RAILWAY CENTRE
Moja ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz