Autor: Glenn Greenwald
Tytuł: "Snowden. Nigdzie się nie ukryjesz"
Wydawnictwo Agora, maj 2014
Długo wahałam się czy kupić tę książkę, czy też nie. Na temat Snowdena i tego co zrobił, można usłyszeć skrajne opinie: od entuzjastycznego poparcia dla jego czynów, a skończywszy na totalnym potępieniu i nazwaniu go zdrajcą, po drodze wychwyci się też głosy, że być może jest niespełna rozumu i generalnie zachował się jak pożyteczny idiota. Wszystkie te poglądy obwarowane są solidnymi argumentami i naprawdę czasami ciężko wyrobić sobie własną opinię. Sięgnęłam po książkę Glenna Greenwalda, a więc dziennikarza, z którym Snowden pierwszy kontakt próbował nawiązać już w grudniu 2012 roku, a ostatecznie w maju 2013 roku w Hongkongu przekazał mu tajne dokumenty, których publikacją i opracowaniem Greenwald miał się zająć. Książka ta z natury rzeczy nie może być więc obiektywna w temacie oceny Snowdena, ponieważ gdyby ta ocena wypadła negatywnie, Autor pewnie nigdy nie zająłby się tematem. Greenwald zastanawiał się tak jak my wszyscy, jakie pobudki kierowały Snowdenem przy ujawnianiu informacji. Decydując się ostatecznie na współpracę z nim, "testował" go na wiele sposobów, aby sprawdzić czy jego motywacje są naprawdę tak idealistyczne, jak je przedstawiał. "Świat ma prawo wiedzieć, co się robi z jego prywatnością - powiedział; czuł morlany obowiązek, by wystąpić przeciwko złemu postępowaniu; nie mógł z czystym sumieniem zachować milczenia na temat ukrytego zagrożenia dla wyznawanych przez niego wartości. [...]
-Prawdziwą miarą wartości człowieka nie jest to, w co mówi, że wierzy, ale co robi w obronie swoich przekonań - powiedział. - Jeśli nasze przekonania nie skłaniają nas do działania, to zapewne nie są prawdziwe. [...]
Zdałem sobie sprawę - powiedział- że budują system, którego celem jest eliminacja wszelkiej prywatności, globalnie. Tworzony, by NSA mogła gromadzić, przechowywać i analizować wszystkie przekazywane drogą elektroniczną wiadomości.
To właśnie ostatecznie umocniło Snowdena w postanowieniu, że zostanie sygnalistą." Autor mu uwierzył. Sam Greenwald był prawnikiem specjalizującym się w prawie konstytucyjnym i przestrzeganiu praw człowieka. W 2005 roku porzucił jednak swój zawód i założył blog polityczny by zająć się jak pisze: "... radykalnymi i ekstremistycznymi teoriami władzy przyjętymi przez rząd USA w następstwie ataków z 11 września 2001 roku na Nowy Jork i Waszyngton."
Możemy oczywiście nie wierzyć w motywacje Snowdena i Autora, ale mleko się rozlało i dokumenty zostały ujawnione. Warto wiedzieć, moim zdaniem, na jaką skalę NSA próbuje inwigilować świat, jakie ma narzędzia, jakie metody stosuje, żeby mieć wgląd w życie obywateli, jakie ogromne pieniądze topione są w tym systemie i przede wszystkim jak wielkie korporacje internetowe z NSA współpracują.
W kolejnych rozdziałach książki Autor opisuje proces nawiązywania kontaktu ze Snowdenem, potem swój pobyt w Hongkongu, gdzie spotkali się po raz pierwszy, pracowali nad dokumentami i gdzie powstały pierwsze artykuły Greenwalda dla Guardiana. Następnie przedstawia nam możliwości i narzędzia, jakie ma NSA i inne agencje, aby gromadzić i analizować dane (rozdział szczególnie warty przeczytania). A potem prezentuje i analizuje negatywne skutki inwigilacji. W ostatnim rozdziale, traktującym o mediach, pisze o tym, jak gazety, dziennikarze i telewizje oddane rządowi amerykańskiemu, próbowały zdyskredytować jego osobę w oczach opinii publicznej.
Warto dodać, że Autor nigdy już nie wjechał do USA. Odradzali mu to wszyscy jego prawnicy. Jego partner David Miranda został aresztowany przez brytyjskie służby bezpieczeństwa na lotnisku Heathrow w Londynie na kilka godzin na podtsawie Ustawy o terroryzmie z 2000 roku, a wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął z domu jego laptop.
Tak jak pisałam na początku: ciężko jest jednoznacznie ocenić postępowanie Snowdena. Ale jeżeli ja miałabym wybierać, czyje intencje do mnie bardziej przemawiają - czy Snowdena, czy rządu USA, to jakoś bardziej skłaniam się ku Snowdenowi.
Wiele osób oburzonych postępowaniem Snowdena nazywa go zdrajcą. Często słyszy się też argument, że osoby prywatne, nie mające nic do ukrycia, nie mają się czego obawiać. Greenwald zwykł w takich sytuacjach prosić swoich rozmówców - zwolenników inwigilacji - o podanie hasła do swojej skrzynki pocztowej i o pozwolenie na zamontowanie kamery w domu. Z jakiś powodów nikt, nigdy się na to nie zgodził.
Wiele osób oburzonych postępowaniem Snowdena nazywa go zdrajcą. Często słyszy się też argument, że osoby prywatne, nie mające nic do ukrycia, nie mają się czego obawiać. Greenwald zwykł w takich sytuacjach prosić swoich rozmówców - zwolenników inwigilacji - o podanie hasła do swojej skrzynki pocztowej i o pozwolenie na zamontowanie kamery w domu. Z jakiś powodów nikt, nigdy się na to nie zgodził.
Moja ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz