czwartek, 27 października 2016

Coffee&Cotton


Jeszcze jedno potwierdzenie tego, że fajne rzeczy w życiu odkrywa się wychodząc ze "strefy komfortu" (nienawidzę tego sformułowania prawie tak silnie jak jeden z moich ulubionych dziennikarzy Wojciech Orliński). Ale jest  w nim to, o co chodzi: gdy człowiek ruszy się poza to co znane, sprawdzone i bezpieczne, świat czeka i stoi otworem. I można trafić np. na Mill 5 w Lowell. Absolutnie magiczne miejsce na 4 piętrze w Cotton Loft. 
Wszystko zaczęło się od tego, że w niedzielę po południu chciałam się wybrać na kawę i oczywiście miałam na myśli znaną i sprawdzoną kawiarnię w Andover. Mój mąż powiedział: okej jedziemy, ale nie do Andover. Jedźmy do Lowell, znajdź coś tam. Do Lowell się nie jeździ (to taki tutejszy smaczek i można to zrozumieć tylko żyjąc tutaj). No więc ja chcę ogłosić, że się jeździ. Do Coffee&Cotton. Pierwsza lepsza kawiarnia, która wyskoczyła w wyszukiwarce, miała dobre opinie i już, pojechaliśmy. Okazało się, że mieści w Loftach na 4 piętrze w towarzystwie sklepu ze starymi książkami, sklepu ze starymi płytami winylowymi, kameralnego kina, kilku zakładów fotograficznych, sklepu mydlanego, szkoły jogi, warsztatu robót ręcznych itp. Całe piętro jest absolutnie magiczne, ewentualnie hipsterskie. Jakby zupełnie wycięte z otoczenia, totalnie NIE amerykańskie. A Coffee&Cotton przebija wszystko: zakamarki z sofami i fotelami, gdzie się można zaszyć i odpłynąć, co dokładnie zrobił nasz syn zasypiając na 3 godziny, pozwalając nam się cieszyć kawą i książkami. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz