Autor: Małgorzata Halber
Tytuł: "Najgorszy człowiek na świecie"
Wydawnictwo Znak, Kraków 2015
Krystyna ma ciekawą pracę w telewizji. Obraca się w świecie tzw. szołbiznesu. Jest absolwentką filozofii i osobą wyobcowaną ze świata (przynajmniej na poziomie samopoczucia). W pewnym momencie Krystyna musi też przyznać przed samą sobą, że jest zarówno alkoholiczką, jak i narkomanką. Autorka opowiada o walce bohaterki (samej siebie?) z nałogami. Najpierw etap negowania problemu, potem próby samodzielnego rzucenia, następnie pierwsze nieśmiałe wizyty u specjalistów, potem grupa, różni terapeuci, dziesiątki ludzi, zmagających się z podobnymi problemami, wysiłki by zachować trzeźwość, chwile załamania, sukcesy i porażki terapii, nieśmiałe promienie słońca i nauka nowego życia bez nałogów. Pierwsze kilkadziesiąt stron książki jest takie sobie. Miałam wrażenie, że to zlepek różnych zapisków, zebranych razem przypadkowo w jednym miejscu. Ale cieszę się, że nie porzuciłam lektury. Gdyż potem wszystko nabiera "przyspieszenia". Małgorzata Halber bardzo mocnym i dosadnym językiem opisuje wizyty na grupach, codzienną walkę bohaterki, o to by się nie poddać. Próby pokonania nałogu to zasadnicza treść tej książki. Ale przy okazji zaprezentowana jest wszechobecna w Polsce "kultura" picia. Pije się wszędzie: na firmowych kolacjach, na wyjazdach i spotkaniach integracyjnych, na targach, na zakończenie czegoś, na rozpoczęcie czegoś, na spotkaniach towarzyskich itd. Dla wielu ludzi sensem wieczoru jest upicie się (Autorka używa dużo bardziej dosadnego słownictwa). I gdyby tylko tyle: chcesz to się upijasz, innych zostaw w spokoju. Ale okazuje się, że osoby niepijące w pewnych towarzystwach uznawane są dziwaków. Nie będzie chyba nadużyciem stwierdzenie, że są nawet niepożądane. Każdy alkoholik, który zdecyduje się zawalczyć o siebie i rzucić nałóg, musi oprócz pokonania swoich słabości i demonów, przeciwstawić się tłumowi ludzi namawiających do picia. Wszyscy, którzy kiedykolwiek próbowali nie pić alkoholu w ogóle przez jakiś czas, tak po prostu bez powodu (mnie się to zdarzyło przez 2 lata), zauważają, że każdego dnia trzeba toczyć walkę. "No coś ty nie pijesz? Szef stawia. Z kontrahentem się nie napijesz? No coś ty? Kawę w pubie? Piwa nie weźmiesz? No dawaj: wszyscy to wszyscy, babcia też, kto nie pije ten kabluje. Itd. Itd. Itd." Te przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Dobrze by było, gdyby książkę przeczytały osoby, uważające, że zawsze fajnie się napić i że koniecznie trzeba do tego namawiać wszystkich wokół. Może by do niektórych dotarło, że są na świecie ludzie, którzy walczą z nałogiem i trzeba im po prostu dać żyć.
Brawa dla Autorki za odwagę!
Moja ocena: 4,5/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz