środa, 5 czerwca 2019

Olga Tokarczuk "Prowadź swój pług przez kości umarłych"

Autorka: Olga Tokarczuk 
Tytuł: "Prowadź swój pług przez kości umarłych"
Wydawnictwo Literackie luty 2017

Realizując postanowienia z początku tego roku: więcej Olgi Tokarczuk, więcej Wiesława Myśliwskiego, po "Prowadź swój pług przez kości umarłych", mogę sobie tylko pogratulować, że to były postanowienia wyśmienite. 
Cóż to jest za proza! Jaka plastyka słowa! Jakie horyzonty myślenia, empatii, przekazu! A przy okazji Agata Kulesza udowodniła mi, że można pokochać audiobooki. Zaczęło się miłością z rozsądku: analizując wskazówki współczesnych poradników (lunchu nie można jeść przed komputerem, w czasie lunchu idź na spacer lub umów się z mężem na randkę, lub ewentualnie bądź lepiej zorganizowana życiowo i zaplanuj zakupy itd. itd.), wyszło mi, że moja przerwa na lunch powinna trwać co najmniej 4 godziny, a nie obecne 30 minut. Z reguły siadałam w kawiarni koło biura i poświęcałam ten czas na czytanie. Ale warto też i miło wybrać się w czasie przerwy na spacer (tak, mieszkając w Stanach poza dużym miastem, chodzenie trzeba planować 😊). Idealnym rozwiązaniem jest więc audiobook - słuchanie i spacerowanie, czyli zestaw wymarzony. Problem z większością lektorów audiobooków polega na tym, że chce mi się krzyczeć: szybciej, szybciej. Nie jestem w stanie znieść ślimaczego tempa lektury. Ale Agata Kulesza jest wspaniała! Jej interpretacja dodaje lekturze dodatkowy wymiar!
Janina Duszejko mieszka w malutkiej miejscowości na płasakowyżu w Kotlinie Kłodzkiej. Zimą pozostaje tam zaledwie kilku mieszkańców, więcej przyjeżdża latem. Kobieta uczy angielskiego w miejscowej szkole, pasjonuje się astrologią i pod nieobecność miejskich właścicieli, zajmuje się ich domami. Nadaje też ludziom nowe imiona, bo wychodzi z założenia, że te w akcie urodzenia bardzo rzadko do nich pasują. Dlatego w powieści pojawia się Matoga (chociaż on nazwany na chrzcie Świętopełek akurat bardzo z imieniem utrafił wg bohaterki), Wilka Stopa, Dobra Nowina itd.
Spokojną do tej pory dolinę nawiedza fala dziwnych morderstw. Zabójca pozostaje nieuchwytny. Wspólną cechą wszystkich ofiar jest to, że polowały. Janina Duszejko jest przekonana, że to zwierzęta się mszczą, a jej odczyty astrologiczne tylko potwierdzają, że wszystko było już zapisane w gwiazdach i praktycznie nie dało się tego uniknąć.

"Prowadź swój pług przez kości umarłych" to oczywiście nie klasyczny kryminał, ale opowieść o zwierzętach. O stanie ludzkości świadczy wg Autorki nasz stosunek do nich, czyli mówiąc krótko jesteśmy w czarnej dziurze. Olga Tokarczuk pisze, że psychika człowieka jest tak skonstruowana, żeby nie dopuścić do siebie prawdy. Każda część rzeczywistości jest bowiem okupiona cierpieniem (chodzi oczywiście o wykorzystywanie zwierząt na pożywienie, skóry, jako rozrywkę) i niewielu z nas chce to dostrzec i przyswoić. Najokrutniejsi są jednak myśliwi, ponieważ zabijają dla frajdy, a do swojego hobby dodają wydumane teorie, wymyślone na potrzebę chwili, np. tradycję. Kiedyś tradycją było mieszkanie w jaskini i krzesanie ognia, żeby przeżyć np. Ciekawe dlaczego akurat  tego zwyczaju nie kultywują. 
Jedna z ostatnich scen powieści rozgrywa się w kościele w dniu Świętego Huberta - patrona myśliwych. Święty słynął z tego, że zabijał zwierzęta, ale potem w czasie polowania ukazał mu się Jezus na głowie jelenia. Mężczyzna nie tylko pozwolił zwierzęciu odejść, ale zrozumiał swoje dotychczasowe błędy i całkowicie zaprzestał polowań. Tymczasem wbrew podstawowej logice, obwołano go patronem myśliwych. Wszystkie dzieci z miejscowej szkoły, zostały komisyjnie poprzebierane za zwierzątka, zapędzone do kościoła w dniu jego święta i wysłuchiwały farmazonów, opowiadanych przez księdza - kapelana polujących - z ambony. O tradycji, o dokarmianiu zwierząt, o ilości paszy i paśników wystawianych w lasach. Jedynie uznawana za szaloną, starą kobietę Janina Duszejko zauważa, że przyciągnie zwierząt karmą, a potem polowanie na nie, to tak mniej więcej, jakby wystrzelać swoich gości podczas niedzielnego obiadu. Ale jest jedyna. 
Reszta słucha i nie kwestionuje, bo ksiądz, bo tradycja, bo polują wszyscy...
Książka Olgi Tokarczuk przytacza też wszystkie argumenty, z jakimi spotykają się ci, którym dobro zwierząt leży na sercu: że ludźmi się tak nie przejmują, że Bóg stworzył nam ziemię poddaną, żeby wymienić tylko kilka. Janina Duszejko uosabia dokładnie to, jak są traktowani: jak szaleńcy, którzy zatruwają życie służb niepotrzebnymi zgłoszeniami. 

Nie będę zbyt odkrywcza twierdząc, że lubimy ludzi, którzy myślą podobnie do nas. Dlatego tak wspaniała wydaje mi się ta powieść, a Olgę Tokarczuk UWIELBIAM. Jej bohaterka Janina Duszejko, którą w mojej wyobraźni już na zawsze będzie Agata Kulesza, nienawidzi "small talków", wspomina o "zamamrywaniu życia small talkami" - naprawdę nie wiem, czy istnieje bohater literacki, z którym w tym temacie mogłabym się identyfikować mocniej. I sto razy bardziej wolę, żeby ktoś mnie zalał już na samym wstępnie historiami całego swojego życia, rodziny i wszystkich przyjaciół, niż bez przerwy: how are you? Good. Thank you, and you? Also good, thanks. How was your weekend? Good.... i tak w kółko, bez końca, przy każdej okazji. Konwersacja, do której wystarczy zapas słów z pierwszej lekcji nauki języka angielskiego. Nienawidzę small talków całym swoim sercem i dobitnie świadczy o tym ten właśnie akapit na blogu. (Zdanie o small talkach nie jest to w żadnym razie najważniejszym zdaniem powieści 😄). 

Wspaniała, piękna powieść!

Gorąco polecam!

Moja ocena: 6/6

1 komentarz:

  1. To też jedna z moich ulubionych Tokarczuk, którą kocham POMIMO realizmy magicznego, a tu go nie ma, więc win-win

    OdpowiedzUsuń