piątek, 19 kwietnia 2019

Maciej Jarkowiec "Powrócę jako piorun. Krótka historia Dzikiego Zachodu"

Autor: Maciej Jarkowiec
Tytuł: "Powrócę jako piorun. Krótka historia Dzikiego Zachodu"
Wydawnictwo Agora, luty 2018


"W tysiącach szkół w Stanach Zjednoczonych nauczanie historii Ameryki zaczyna się od Kolumba. Obchodzony w drugi poniedziałek października Dzień Kolumba ustanowiony na pamiątkę "odkrycia" Ameryki, jest świętem państwowym. Formalna nazwa stolicy USA to Dystrykt Kolumbii - a więc "ziemi Kolumba".
Amerykanie w przeciwieństwie do Kanadyjczyków nigdy nie przeprosili ani nie rozliczyli się z Pierwszymi Narodami za dziki podój i przymusową cywilizację, jaką im tutaj urządzili. Dzisiaj Indianie to ponad dwa miliony obywateli USA. Około miliona żyje w rezerwatach. Czterech na pięciu mężczyzn nadużywa alkoholu, umieralność noworodków jest ponad trzy razy większa niż wśród reszty społeczeństwa, dochody średnio 13 razy niższe.
Reportaż Macieja Jarkowca zbudowany jest wokół życia i działań Russela Meansa, Indianina z plemienia Lakotów, aktora, celebryty, rozrabiaki, bojownika o prawa indiańskich plemion. 
Pokazuje niechlubne poczynania i pomysły kolejnych władz na zasymilowanie Pierwszych Narodów ze społeczeństwem Stanów Zjednoczonych. Jest to historia grabieży ziem (często przyznanych Indianom kontraktami), masowego wybijania bizonów, aby uniemożliwić dotychczasowy tryb życia, zabierania dzieci i umieszczania ich w specjalnych szkołach, niszczenia wierzeń w imię zasady znasz "zabobon" jest lepszy niż wasz. Jednym słowem historia niechlubna i ciągle nierozliczona. 

"Ze stolicy na Zachód idzie rozkaz, by powstrzymać Taniec Ducha. Wysyłane są dodatkowe oddziały kawalerii. Jeden z urzędników depeszuje: "Radzę pozwolić im tańczyć. Przybycie oddziałów bardzo ich wystraszyło. Gdy Adwentyści Dnia Siódmego gromadzą się w oczekiwaniu na drugie nadejście zbawiciela i wniebowstąpienie, armia Stanów Zjednoczonych nie zostaje zmobilizowana, żeby ich powstrzymać. Dlaczego podobny przywilej nie miałby dotyczyć Indian. Zapewniam, że jeśli oddziały tu pozostaną, niechybnie nadejdą kłopoty". Ale to odosobniony głos."

"1851 Pierwszy traktat z Laramie. USA uznaje wyłączną zwierzchność ludów Czejenów, Lakotów, Dakotów, Arapaho,Wron, Assiniboinów, Mandanów i Arikarów na terenach środkowego i północnego Zachodu. Ustalone zostają granice między ziemiami plemion. Lakoci i Dakoci dostają m.in. Góry Czarne. Indianie gwarantują USA bezpieczny korytarz dla osadników przemierzających szlak oregoński na Zachodnie Wybrzeże." Zarówno ten traktat jak i koleje będą notorycznie łamane. Spór o święte dla Indian Góry Czarne pozostaje nierozstrzygnięty do dzisiaj. 

"Miasteczko powstało jako pierwsza osada nad rzeką Yellowstone. Miało posłużyć za port dla armii toczącej wojny z Indianami. Nazwane zostało ku czci Jamesa Forsytha, generała kawalerii. 
29 grudnia 1980 roku dowodził oddziałem, który wystrzałami z dział zmasakrował niemal 200 lakockich kobiet i dzieci nad potokiem Wounded Knee w rezerwacie Pine Ridge. 
Miast nazwanych imionami bohaterów rozprawy z Indianami są w Stanach dziesiątki. Stoją setki pomników ludzi, którzy mordowali Pierwszych Amerykanów z zimną krwią. Gdy w całym kraju trwa rozbiórka pomników bohaterów Konfederacji, którzy bronili niewolnictwa, monumentów na cześć rzeźników Indian nikt nie tyka."

Polecam!
Moja ocena: 5.5/6

2 komentarze:

  1. To będzie przygnębiająca lektura, ale wstyd nie wiedzieć czegoś bliżej o tym, skoro tu mieszkam...

    OdpowiedzUsuń
  2. No niestety, historia podboju Ameryki Północnej jest smutna i przygnebiająca. ja teraz czytam o Kanadzie: "27 śmierci Toby’ego Obeda" i jest wstrząsająca!!!

    OdpowiedzUsuń