czwartek, 5 lipca 2018

Arlie Russell Hochschild "Obcy we własnym kraju. Gniew i żal amerykańskiej prawicy"

Autor: Arlie Russell Hochschild
Tytuł: "Obcy we własnym kraju. Gniew i żal amerykańskiej prawicy"
Wydawnictwo Krytyka Polityczna, październik 2017 

N I E W I A R Y G O D N E!!!

Niewiarygodne, że ludzie mogą tak myśleć. To po prostu momentami obraza elementarnej logiki. A jednak... Autorka poświęciła 5 lat na bardzo dokładne poznanie najbardziej radykalnych prawicowych wyborców w Stanach Zjednoczonych. Chciała dogłębnie zrozumieć dlaczego głosują na republikanów, chociaż ci w dużej części w żaden sposób nie reprezentują ich interesów ekonomicznych i nie popierają korzystnych dla nich decyzji, chciała poznać ich najbardziej osobiste motywacje. Uzbroiła się w cierpliwość, uruchomiła całe swoje pokłady empatii, schowała uprzedzenia i wyruszyła do Luizjany spotkać się z ludźmi i poznać ich najbardziej osobiste historie i najważniejsze dla nich wartości. 

"Po obu stronach podziału błędnie sądzimy, że empatia dla strony przeciwnej oznacza koniec trzeźwego rozumowania. W rzeczywistości dopiero po drugiej stronie mostu empatii możemy rozpocząć prawdziwie wartościową analizę."

"W okresach politycznych niepokojów chwytamy się łatwych pewników. Nowe informacje wpychamy w utarte koleiny myślenia. Wystarczy nam, że znamy naszych przeciwników z zewnątrz. Czy bez zmiany własnych przekonań można poznać ich od wewnątrz, spojrzeć na rzeczywistość ich oczyma, zrozumieć związki pomiędzy życiem, emocjami i polityką? Inaczej mówiąc, przeskoczyć mur empatii? Sądziłam, że tak."

Autorka skupiła się na jednym, ważnym problemie - w Luizjanie była to ochrona środowiska. Wydawać by się mogło, że jeżeli ktoś mieszka w stanie, w którym publiczne pieniądze wydawane są na ściąganie do niego koncernów, które trują wodę, glebę i powietrze na potęgę, działają niemalże bez żadnych regulacji, niewiele tak naprawdę dając w zamian, a znaczna część mieszkańców straciła kilkoro członków rodziny bezpośrednio na skutek niekontrolowanej działalności tych firm, to powinni oni głosować na ludzi, którzy w swoich hasłach wyborczych będą deklarować zajęcie się tym tematem. Tu jednak trafiamy na zjawisko określane w książce jako Wielki Paradoks. Bo okazuje się, że właśnie ci wyborcy często popierają osoby, uważające że ocieplenie klimatu to lewicowa ściema. 

"W Luizjanie Wielki Paradoks widoczny był jednak gołym okiem - ogromne zanieczyszczenie środowiska i równie duży opór przeciwko wprowadzeniu przepisów ograniczających działalność trucicieli. Gdyby w tej jednej sprawie udało mi się wejrzeć w głąb umysłów i serc zwolenników skrajnej prawicy, zrozumieć jakie mają przemyślenia na temat wody, którą piją, zwierząt, na które polują, jezior, w których pływają, strumieni, w których łowią ryby, i powietrza, którym oddychają, poznałabym ich naprawdę blisko. Miałam nadzieję, że ich spojrzenie na tę jedną, konkretną sprawę - w jakim stopni, jeśli w ogóle, rząd powinien kontrolować zanieczyszczający środowisko przemysł - pozwoli mi zrozumieć ich punkt widzenia na szereg innych kwestii."

Pytani przez Autorkę czy środowisko jest dla nich ważne, odpowiadali, że tak, owszem, ale ważniejsze było to, żeby rząd federalny nie mieszał się w ich sprawy, czyli nie ustanawiał np. zbyt rygorystycznych przepisów ochrony środowiska. Pytani dlaczego głosują na republikanów, skoro ci nawet w swoich hasłach wyborczych nie mają tematu zalanych ropą terenów i niszczącej działalności koncernów petrochemicznych, odpowiadali, że to nie jest ważne. Że ważniejsze jest dla nich to, że republikanie są za zakazem aborcji, przeciwko małżeństwom jednopłciowym i przeciwko zbyt dużej ingerencji Waszyngtonu w sprawy lokalne. (Fakt, że z rządu federalnego pochodzi ponad 40% budżetu Luizjany, zbywali milczeniem). Dla prawicowych mieszkańców Południa wiara jest sprawą najważniejszą. Jeden z rozmówców mówi, że oni jako wierzący czekają na przyjście Boga, który zabierze ich z Ziemi tak, stoją. I wtedy środowisko nie będzie ważne, będą się liczyć wyznawane wartości. Takie społeczności są poszukiwane przez firmy, które np. w rozwiniętych stanach wschodniego wybrzeża witane byłyby niechętnie. Powstał nawet raport, opisujący najbardziej pożądane miejsca lokalizacji "brudnych" przemysłów. 

"Jak tego rodzaju przedsiębiorstwo może przekonać lokalną społeczność do zaakceptowania jego obecności? Powell kończy raport konkluzją, że próba nakłonienia niechętnych mieszkańców do zmiany zdania nie jest najbardziej efektywną metodą. Lepiej znaleźć społeczność, która najprawdopodobniej nie będzie protestować. Na podstawie przeprowadzonych wywiadów i ankiet Powell stworzył profil "najmniej skłonnego do protestowania typu osobowości":
wieloletni mieszkańcy małych miast na Południu i w Midweście 
  • wykształcenie najwyżej średnie
  • katolicy 
  • niezaangażowani społecznie, nieuczestniczący w życiu kulturalnym 
  • pracujący w górnictwie, rolnictwie, hodowli zwierząt 
  • konserwatyści 
  • głosujący na republikanów
  • zwolennicy wolnego rynku

Kiedy w latach 40. do Luizjany zaczęły ściągać wielkie koncerny naftowe, większość dorosłych mieszkańców miała ukończonych zaledwie pięć klas. Luizjańczycy najrzadziej w kraju przeprowadzali się poza granice własnego stanu. Począwszy od lat 70., przeciętny mieszkaniec stanu głosuje na Partię Republikańską i popiera wolny rynek oraz ograniczenie prerogatyw władzy. [...] Przeciwnicy przemysłu naftowego byli zupełnie innymi ludźmi - młodymi, z wykształceniem wyższym, mieszkańcami dużych miast, liberałami, zaangażowanymi w sprawy społeczne i zwolennikami kompetentnej administracji."

Autorka używa w książce pojęcia "głębokiej historii" czyli najbardziej osobistych, najbardziej kształtujących wybory przeżyć i doświadczeń swoich bohaterów. 
Aby opisać odczucia rozmówców posługuje się metaforą amerykańskiego snu.  Każe nam wyobrazić sobie górę, na której szczycie czeka spełniony amerykański sen. Mieszkańcy Luizjany stoją po niego w kolejce. Kolejka się przesuwa, bardzo wolno, ale ciągle jednak do przodu. Ludzie wierzą, że uczciwą, ciężką pracą w końcu wejdą na szczyt. Tymczasem coś w tym systemie przestaje działać. Przenoszenie fabryk i produkcji do Chin, sprawia, że kolejka przesuwa się coraz wolniej (obecne pokolenie białych 60-letnich robotników, to pierwsze od dawna pokolenie, które zarabia relatywnie mniej od rodziców). W dodatku ludzie czują, że ktoś się przed nich ciągle wpycha: kobiety, które wystąpiły po swoje prawa, imigranci, którym trzeba pomóc, czarni, biorący zasiłki z pomocy społecznej itd. Mieszkańcy Luizjany nie patrzą na nich, jak na tych, którzy do tej pory byli dyskryminowani i teraz sięgają po swoją część. Widzą w nich tylko wpychających się do kolejki. Do tego ich konserwatywne poglądy są wyśmiewane przez wielkomiejską elitę, uważani się za wieśniaków i tępaków. No i przepis na sukces Trumpa gotowy: wystarczy, że wejdzie na scenę i zwolni ich z poprawności politycznej, pozwoli poczuć się dobrze ze swoimi przekonaniami, dopieści ich urażony honor. 

"Także pod względem kulturowym czuli się spychani na margines: media głównego nurtu otwarcie wyśmiewały ich poglądy na temat aborcji, małżeństw jednopłciowych, ról genderowych, rasy, broni i flagi Konfederacji, przedstawiając je jako ciemnogród. Zdawali sobie sprawę, że słabną również w sensie demograficznym; "coraz mniej jest białych chrześcijan, takich jak my"".

"Głęboka historia, opowieść "czuję się jakby", to historia opowiadana przez uczucia językiem symboli. Nie skupia się na faktach. Mówi nam, jak rzeczywistość jest odczuwana. Obu stronom politycznego podziału umożliwia zrobienie kroku do tyłu i poznanie subiektywnego pryzmatu, przez który druga strona patrzy na świat. Myślę, że bez tego nie zrozumiemy nawzajem swoich poglądów, prawicowych czy lewicowych. Ponieważ każdy z nas ma swoją głęboką historię." 


Autorka naprawdę wykonała ogromną pracę. W reportażu przytoczonych jest wiele wyników badań socjologicznych, danych statystycznych a wszystko opisane i przedstawione tak, że trudno się oderwać. 
Myślę, że "Obcy we własnym kraju" może także bardzo pomóc zrozumieć prawicę w Polsce. 
Gorąco polecam!

Moja ocena: 6/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz