poniedziałek, 12 marca 2018

Jonathan Safran Foer "Oto jestem"

Autor: Jonathan Safran Foer 
Tytuł: "Oto jestem" 
Wydawnictwo W.A.B. kwiecień 2017

"No jak zachwyca, jak nie zachwyca" chcę tutaj zawołać. Kolejny z ubiegłorocznych ceglastych hitów, który zupełnie do mnie nie przemówił. Zmusiłam się ostatecznie do przeczytania całości, czego nie żałuję, ale do zachwytów zdecydowanie daleko. "Oto jestem" to powieść o powolnym, nieuchronnym rozpadzie małżeństwa Juli i Jacoba, zapoczątkowanym "formalnie" odkryciem przez żonę smsów męża do innej kobiety, faktycznie gromadzonymi przez lata drobnymi zdarzeniami, rosnącą wzajemną niechęcią, niewypowiedzianymi żalami itd. To także mierzenie się bohaterów ze swoimi żydowskimi korzeniami. Niby dobra, ale...

Straszliwie nie podobało mi się to, czym Justyna Sobolewska w Polityce jest oczarowana: "[...] kapitalne są chłopięce szermierki słowne [...]". A dla mnie było to jednym z najbardziej męczących elementów powieści. Trójka dzieci Jacoba i Juli, trzech synów, przez cały czas rozmawiająca niemalże filozoficznymi tekstami i wyzywająca nimi na "pojedynki słowne" rodziców. Autor w rozmowie z Michałem Nogasiem twierdzi, że właśnie takie było zamierzenie, żeby uczynić dzieci "mądrzejszymi od rodziców". No cóż. Nie mnie się kłócić z założeniami pisarza. Dla mnie brzmiało to sztucznie i czytało się strasznie. W ogóle dialogi były momentami okrutnie wydumane. Po prostu może nie czas i nie miejsce dla tej powieści w moim życiu teraz. W poszukiwaniu zachwytów odsyłam do internetu - nie znalazłam sceptyków podobnych sobie, za to same pochwały. 

Moja ocena: 4/6

A zdanie, które uratowało czas spędzony nad książką, brzmi: 

"Rodzice nie mogą sobie pozwolić na luksus rozsądku, a przynajmniej nie w większym stopniu niż człowiek religijny. To, co sprawia, że ludzie religijni i rodzice potrafią być tak zupełnie nie do zniesienia, czyni zarazem religię i rodzicielstwo czymś tak niezrównanie pięknym: to zakład o wszystko albo nic. To wiara."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz