czwartek, 26 stycznia 2017

Elizabeth Strout "Bracia Burgess"

Autor: Elizabeth Strout
Tytuł: "Bracia Burgess"
Wydawnictwo Wielka Litera, wrzesień 2016 

Uwaga, uwaga, uwaga: jeżeli ktoś nie chce czytać zachwytów, to musi przestać już teraz, bo dalej będą już tylko zachwyty :-)
Fantastyczna proza, ze świetnie skonstruowanymi wątkami, nieoczywistym rozwojem akcji i wydarzeniami, które pozornie nie mają znaczenia, a potem okazują się kluczowe dla historii. 
Akcja powieści rozgrywa się w Maine, jak sama go określiła Autorka w jednym z wywiadów, najbardziej białym stanie Stanów Zjednoczonych. Susan jako jedyna z trójki rodzeństwa pozostała w Shirley Falls w Main. Jej starszy brat Jim, odnoszący sukcesy, pewny siebie prawnik oraz jej brat bliźniak Bob, trochę niezdarny i zagubiony pracownik organizacji, udzielającej porad prawnych, wyjechali do Nowego Jorku. Rodzina nie żyje ze sobą zbyt blisko. Nad jej losami ciąży spowity milczeniem wypadek z przeszłości, w którym stracili ojca. Rodzeństwo spotyka się w Shirley Falls ponownie, gdy nastoletni syn Susan pakuje się w kłopoty, wrzucając do meczetu, odwiedzanego głównie przez Somalijczyków, świński łeb. 

Problemy nastolatka to historia wokół której rozwijają się kolejne równoległe wątki. Dowiadujemy się, co się stało wiele lat temu w tej rodzinie, poznajemy stosunki panujące między Susan, Bobem i Jimem. Wszystko to ma znaczenie dla akcji. Autorka przedstawia też społeczność somalijską w Maine, z jej problemami, punktem widzenia, cierpieniami i radościami. I nic w tej powieści nie jest oczywiste. Nie ma schematów na temat białych, czarnych, Europejczyków, Amerykanów czy Afrykanów. Autorka pokazuje LUDZI z ich wadami, problemami, traumami, radościami, kompleksami. Na przykładzie bohaterów stworzonych przez Elizabeth Strout, widzimy jak nieoczywiste może być  ludzkie zachowanie, jak można je mylnie interpretować poprzez stereotypy, swoistą "modę" na takie a nie inne interpretacje. Bohaterowie w "Braciach Burgess" potrafią też dostrzec ludzi cierpiących, zrozpaczonych i przestraszonych w swoich przeciwnikach i wyjść poza własne ograniczenia. Autorka stworzyła postacie głębokie, skomplikowane z całą masą wad i niedoskonałości, zmieniające się pod wpływem wydarzeń, czujące. Po prostu prawdziwe, pełnokrwiste. O każdej z nich można napisać tysiąc analiz. Wszystkie wydarzenia i wątki tworzą bardzo spójną całość, każde zdanie w tej książce ma znaczenie i sprawia wrażenie głęboko przemyślanego. A jednocześnie powieść czyta się bardzo gładko. Autorka pisze prosto, stonowanie. 

Dawno, dawno, dawno nie czytałam tak dobrej książki!!!

Moja ocena:
Absolutne 6/6!!!

czwartek, 12 stycznia 2017

Philipp Meyer "Syn"

Autor: Philipp Meyer 
Tytuł: "Syn"
Wydawnictwo Czwarta Strona, październik 2016 

Jedna z najlepszych książek 2016 roku według wszystkich. 
Ciekawą i wyczerpującą recenzję na jej temat napisał Jarosław Czechowicz na swoim blogu KRYTYCZNYM OKIEM. Szczerze polecam zajrzenie właśnie tam. 

Ja od siebie napiszę tylko trochę. Niewątpliwie ciekawa i wielowątkowa narracja, chociaż wciągałam się w opowieść przez dobre 30% książki. Mówiąc "wciągałam się" mam na myśli totalne męczarnie i przedzieranie się z bólem przez kolejne strony. Ale potem zatopiłam się już zupełnie w historię amerykańskiego Zachodu (XIX-XX wiek), przedstawioną losami rodziny McCulloughów. Opowieść o bezwzględności, honorze, dumie, wojnie, prawach silniejszego, zemście, miłości, samotności, rodzinie, wstydzie...
Ciekawych rzeczy dowiedziałam się z wywiadu, jakiego Philipp Meyer udzielił Michałowi Nogasiowi. Autor opowiadał o tym, że w amerykańskich szkołach w ogóle nie uczy się tej części historii. Uczniowie poznają Amerykę tak, jakby biali ludzie po prostu byli tu od zawsze, posiadali ziemię i urządzali cywilizację. Uczniowie nie dowiadują się o podbojach, zabieraniu ziemi Indianom i ich pogromach, czyli o prawdziwej historii zdobywania "dzikiego zachodu". Tak więc "Syn" ma wielkie walory edukacyjne również w samej Ameryce. Interesujące jest też to, jak autor przygotowywał się do napisania powieści. Aby jak najbardziej realnie opisać życie i zwyczaje Indian, nauczył się po prostu robienia tego co oni. Polował, posługiwał się bronią, oprawiał zwierzęta. Chciał dysponować oprócz wiedzy teoretycznej także osobistym doświadczeniem. Przyznać trzeba, że opisy w tym temacie są naprawdę szczegółowe i bardzo realistyczne. 

Świetna i ważna książka!
Polecam!

Moja ocena: 6/6

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Joanna Bator "Rok królika"

Autor: Joanna Bator
Tytuł: "Rok królika"
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, grudzień 2016 


Zbieram się i zbieram do napisania czegoś i chyba nie dam rady. Książkę przeczytałam, bo uwielbiam Joannę Bator i na każdą jej publikację czekam z niecierpliwością. Tym razem jednak mocno się zawiodłam. 

Książka bardzo dziwna. Autorka ciągnie w niej wątek mrocznej bliźniaczki, zapoczątkowany w powieści "Wyspa łza". Julia Mrok, popularna i lubiana pisarka romansów historycznych, postanawia uciec od swojego życia. Wyjeżdża do Ząbkowic Śląskich, w których straszy nawiedzony królik. Historia kryminalna, miłosna, dziwaczny życiowy trójkąt i plejada koszmarnych, kuriozalnych postaci. Gdy wydaje się, że kolejni bohaterowie nie mogą być tak cudaczni i posiadać jeszcze więcej bardziej absurdalnych cech, Joanna Bator udowadnia nam, że się myliliśmy. Jedynym wątkiem, który mi się podobał w tej powieści, to fascynacja Julii Mrok nagłówkami z gazet. Bohaterka uważa, że przemawiają do niej i szuka w nich ukrytych wiadomości, ale także wymyślając nowe, krzykliwe, "tabloidowe" tytuły jest w stanie skomentować każde bieżące wydarzenie. To akurat jest bardzo zabawne. A poza tym... no cóż odsyłam do recenzji Kingi Dunin, z którą się w całości zgadzam. 

Moja ocena: 3/6