czwartek, 21 grudnia 2017

Edward St. Aubyn "Patrick Melrose"

Autor: Edward St. Aubyn
Tytuł: "Patrick Melrose Tom 1-3: Nic takiego, Złe wieści, Jakaś nadzieja" 
Wydawnictwo W.A.B. czerwiec 2017







Autor: Edward St. Aubyn
Tytuł: "Patrick Melrose Tom 4-5: Mleko matki, W końcu" 
Wydawnictwo W.A.B. październik 2017


Doskonała proza, której czytanie jednak skręca wewnętrznie i straszliwie fizycznie boli. Tym bardziej jeśli zdamy sobie sprawę, że losy bohatera są tak naprawdę w dużej części losami Autora tych pięciu powieści, w Polsce wydanych w dwóch tomach. Tytułowy Patrick przez całe życie próbuje się podnieść po horrorze, jaki zgotował mu ojciec - główny sprawca i matka, która nie była zdolna do jego ochrony. Wszystko dzieje się w angielskich arystokratycznych sferach. Bohater pierwszy raz został zgwałcony jako pięcioletnie dziecko. Potem trwało to jeszcze kilka lat. Całe jego życie to szamotania mająca uśmierzyć ten ból. Alkoholowe, narkotykowe i lekowe odloty, często na granicy śmierci, uzależnienie od seksu, przedmiotowe traktowanie ludzi, tysiące wydane na heroinę i kokainę. Opisy ciągów, w jakie wpada Patrick są naprawdę trudne do przebrnięcia: do bólu szczegółowe, bardzo fizjologiczne, przyprawiające o ciarki. Dobrze, że Autor trochę nam odpuszcza i w momencie, kiedy już naprawę nie ma się siły i ochoty czytać dalej, przeskakuje o kilka lat. Chwila ulgi i wytchnienia dla czytelnika. A potem terapie, załamania i pytania czy jednak się uda z tego kołowrotka wykręcić. Losy Patricka to główna część powieści oczywiście, ale dla mnie nie mniej interesujący był opis świata, w którym bohater się urodził. Wyższe sfery, gdzie wszystko zależy od tytułu, pozycji, pieniędzy i wszystko jest na pokaz, niekończące się morze aspiracji i wygórowanych wyobrażeń o wspaniałości własnej  osoby. 

Ojciec Patryka to tak naprawdę człowiek, który "wżenił" się w arystokrację i długi czas był utrzymywany przez żonę. Chyba tylko psycholog potrafi w tej sytuacji zrozumieć paradoks tego, że matka Patricka była wyrzucana na strych we własnej posiadłości, bo "panu domu" przeszkadzał płacz dziecka. Sylwetka ojca to dramatyczny opis stosowania przemocy psychicznej, wymuszania uległości, pogardy, cynicznego i bezcelowego napawania się dominacją. Człowiek gardzący wszystkimi, prostak bez realnych wpływów i umiejętności, któremu nikt się nie przeciwstawił, chociaż nie było to trudne. Oczywiście do czasu, ale wtedy życie Patricka było już wulkanem traumy i nieszczęścia. 
Ciekawy jest opis tych "wyższych sfer" - przyjęć, bankietów, kolacji, na których nikt z nikim się nie lubi, każdy cierpi na samą myśl, o zbliżającym się spotkaniu, a jednak wszyscy chodzą: mniej lub bardziej jawnie się nienawidzą, godzinami prawią sobie publicznie złośliwości, a mimo wszystko nikt się nie wyłamuje. Czapkują obrzydliwemu despocie i nie czują do siebie odrazy z tego powodu. 
Proza rozdzierająca i bardzo trudna w odbiorze, ale wspaniała. Napisana pięknym językiem z dużą dawką ironii i czarnego humoru i jednak z nadzieją w zakończeniu!

Polecam!

Moja ocena: 6/6





1 komentarz: