czwartek, 10 sierpnia 2017

Jussi Valtonen "Nie wiedzą, co czynią"


Autor: Jussi Valtonen 
Tytuł: "Nie wiedzą, co czynią"
Wydawnictwo W.A.B, luty 2017 

Powieść wielowątkowa, wielopłaszczyznowa i wielowymiarowa. Długaaaaaa, żmudna w czytaniu, niepochłaniająca bezdennie, ale mimo wszystko wciągająca i warta przeczytania. I ważna, zmuszająca do przemyśleń. 
Joe, młody Amerykanin i świetnie zapowiadający się naukowiec, poznaje Finkę Alinę i wyjeżdża z nią do Finlandii, rozpoczynając tam swoje życie rodzinne i karierę zawodową. Decyzja wynikająca nie tylko z miłości, ale także z lekkiej chęci zrobienia na złość rodzicom. Rzeczywistość jednak dość szybko weryfikuje oczekiwania: fiński uniwersytet nie jest najbardziej sprzyjającym miejscem do pracy zawodowej, a bycie ojcem i mężem też nie okazuje się specjalnie łatwe. Joe po wielu rozterkach, postanawia wrócić do ojczyzny, zostawiając Alinę z małym synkiem Samuelem. W Stanach ratuje swoją karierę i zostaje cenionym naukowcem, żeni się też drugi raz i ma dwie córki. Wątek fińsko - amerykański przewija się przez całą powieść. Dla mnie jest szczególnie interesujący z racji miejsca gdzie mieszkam (USA) oraz miejsca, gdzie mieszkałam do niedawna (Dania). Co prawda do Finlandii kawałek, ale mentalność "skandynawska" - nazwijmy to tak w wielkim uproszczeniu - zaprezentowana jest tutaj bardzo ciekawie. Autor z ogromnym poczuciem humoru i nieskrywaną złośliwością zestawia ze sobą te dwie kultury. Pokazuje jak Amerykanin czuje się w fińskim dusznym, zamkniętym społeczeństwie, gdzie człowiek nie mówiący po fińsku i nie znający na wylot fińskich zwyczajów, "nie ma żadnych szans". Jak ciężko się "nieswojemu" przebić zarówno w towarzystwie, jak i pracy zawodowej, zwłaszcza, gdy niewiele osób jest otwartych na zmiany, a jakakolwiek rywalizacja w ogóle nie wchodzi w grę. Drugi mąż Aliny (psychoterapeuta) też jest takim trochę "skandynawskim upiorem", dla mnie metaforą ciągłych, wszechobecnych analiz, przepracowywania siebie, niekończących się dyskusji i zebrań, z których nic nie wynika. Dostało się fińskiemu społeczeństwu, dostało się Amerykanom. Wątek rewelacyjny! 
Poza tym szeroko rozważana jest kwestia badań na zwierzętach, czy są konieczne dla postępu cywilizacji, czy można je usprawiedliwiać, łagodzić, czy na wszystkie trzeba wyrażać zgodę, czy różni ludzie wykorzystujący zwierzęta do pracy, robią to tak samo, z takich samych pobudek. Dalej pojawia się odpowiedzialność naukowców za swoją pracę. Co jeśli wyniki badań zostaną wykorzystane wbrew pierwotnym zamiarom?! W powieści efekty pracy Joe powracają w postaci "uderzenia" w jego córki za pomocą wielofunkcyjnego eksploratora wrażeń, który totalnie pochłania życie nastolatki. Bohaterowie książki to także aktywiści, "ekolobbyści" i zwykli terroryści, organizujący bezsensowne zamachy w imię "wyższych" celów. 
A poza tym to książka o zerwanej bardzo wcześnie relacji ojciec - syn i matce, słabej, niepewnej siebie kobiecie, która nie potrafiła sytuacji udźwignąć, a swoimi lękami przeszkodziła w utrzymaniu tej tlącej się jeszcze ostatkiem sił więzi. Dużo tutaj o samotności, o tym, że nawet mieszkając z kimś pod jednym dachem, nie wiemy, jakie emocje i myśli się w  nim gotują. Nie znamy się, nie słuchamy się, okopujemy się w swoich poglądach i opiniach i nie dajemy innym szans, na przedstawienie własnych prawd, a przez to zamykamy się na jakikolwiek dialog. 
Powieść pokazuje nam także, jak bardzo jesteśmy pod wpływem korporacji i treści, przez nie dostarczanych, jak można nami manipulować i jak nasze działania nie mają znaczenia (a może mają?). 
W "Nie wiedzą, co czynią" na nie ma jednoznacznej odpowiedzi na nic. Książka zostawia nas z mnóstwem przemyśleń i pytań. Lubimy o sobie myśleć dobrze, ale czy naprawdę jesteśmy dobrzy (a może czasem wolimy nie wiedzieć) i czy wszystko jest takie, jak nam się wydaje... 

Polecam

Moja ocena: 5,5/6

PS. Polecam też profesjonalną recenzję na stronie: Krytycznym Okiem




2 komentarze:

  1. Bardzo mnie zachęciłaś do tej książki - widzę, że dotyka wielu życiowych poważnych problemów i wydaje się porządnie przemyślana. Ciekawa tylko jestem, czy przeciągnie mnie na stronę obrońców zwierząt w badaniach (bo akurat w tym względzie preferuję postęp ludzkiej medycyny niestety, kosztem mniejszych braci)... staram się być człowiekiem otwartym i empatycznym, więc kto wie. Dopisuję do mojej długaśnej listy.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie książka nie przeciąga na żadną ze stron moim zdaniem. Pozostawia za to z mnóstwem pytań i polem do własnych przemyśleń!

    OdpowiedzUsuń