środa, 25 maja 2016

Shereen El Feki "Seks i cytadela. Życie intymne w arabskim świecie przemian"

Autor: Shereen El Feki
Tytuł: "Seks i cytadela. Życie intymne w arabskim świecie przemian"
Wydawnictwo Czarne, maj 2015 


Brytyjska dziennikarka egipskiego pochodzenia postanowiła sprawdzić, co zmieniło się w świecie seksu po arabskiej wiośnie. Czy przemiany, które następują w życiu gospodarczym i społecznym obejmują też tą najbardziej intymną sferę ludzkiej egzystencji. W książce przedstawia wyniki swoich badań, skupiając się głównie na Egipcie, ale też przybliżając Maroko, Tunezję i Liban. Praca Shereen El Feki jest wynikiem jej wielu podróżny, rozmów z psychologami, socjologami, pracownikami społecznymi, wolontariuszami, aktywistami, lekarzami, pielęgniarkami, ale przede wszystkim ze zwykłymi, przeciętnymi mieszkańcami arabskiego świata. Ilość poruszanych tematów jest ogromna: antykoncepcja, seksturystyka, aborcja, obrzezanie, homoseksualizm, prostytucja, małżeństwo, erotyka w kulturze arabskiej kiedyś i dziś plus wiele innych. 
I to tyle suchych informacji. Bardziej osobiście dodam, że lektura budziła we mnie ogromną złość. Poniżej kilka "oczywistych oczywistości", o których jednak czytanie zawsze podnosi mi ciśnienie. Zaskoczeniem było małżeństwo urfi. Nie wiedziałam o istnieniu takiego tworu. 

  • Oto po raz kolejny jesteśmy świadkami odbudowywania się jakiegoś fundamentalizmu (tutaj akurat religijnego - islamskiego) z jego wszystkimi ograniczeniami i co ciekawe, ograniczeniami dotyczącymi prawie wyłącznie życia kobiet. 
  • Kobiety są przedmiotem męskiej dominacji, bardzo często nie posiadają praw, a nawet jeśli je mają, nie bywają one respektowane. 
  • Po raz kolejny nabieram przekonania, że religia jest wykorzystywana jaka narzędzie kontroli społeczeństwa (głównie kobiet).
  • No i hipokryzja tego tak "świętego i moralnie lepszego od zachodniego, społeczeństwa arabskiego". Powszechnie obchodzony jest zakaz seksu pozamałżeńskiego poprzez zawieranie tzw. małżeństw urfi, czyli małżeństw tymczasowych i nieoficjalnych. Jeżeli robią to młodzi ludzie za obopólną zgodą, to super. Życzmy im szczęścia i niech im się wiedzie. Ale prawda jest taka, że małżeństwo urfi jest w praktyce po prostu legalizacją prostytucji, pedofilii i handlu ludźmi. Szejkowie arabscy przyjeżdżają na wakacje do Egiptu i na te kilka tygodni zawierają małżeństwo lub małżeństwa z młodymi dziewczynami, stręczonymi przez pośredników. Rodziny w trudnej sytuacji materialnej często zmuszają córki do zajmowania się takim procederem. Jak wszędzie na świecie dziewictwo i młody wiek podbijają cenę, więc małżeństwo urfi, zawarte na kilka godzin, jest często po prostu niczym więcej jak aktem pedofilii. I to wszystko w imię Boga, zgodnie z zasadami itd. itd.


Nie sposób nie zawrzeć z emocji!

Książkę polecam osobą rzeczywiście zainteresowanym tematem. Informacji jest sporo i w sumie lektura bardzo ciekawa, ale czyta się dość mozolnie. 

Moja ocena: 4.5/6 


wtorek, 10 maja 2016

Przyjemność...

Karl Ove Knausgård we własnej osobie 6 maja 2016 w Muzeum Sztuki Nowoczesnej Louisiana


Przeprowadzał wywiad ze szwedzką malarką Anną Bjerger. Trochę szkoda, że to nie było jego spotkanie autorskie, ale z drugiej strony cieszę się, że mogłam na żywo spotkać jednego ze swoich ulubionych pisarzy. Pisarz i malarka praktycznie się wcale nie znają. Karl Ove zachwycił się kiedyś obrazem Anny w muzeum w Sztokholmie i poprosił ją o zilustrowanie jednej z jego książek. A malarka się zgodziła. Czekam więc teraz na wydanie tej książki. Oryginalny tytuł: "Om foråret" czyli "O wiośnie". 





Michael J. Sandel "Czego nie można kupić za pieniądze"

Autor: Michael J. Sandel
Tytuł: "Czego nie można kupić za pieniądze"
Kurhaus Publishing, grudzień 2013 

Michael Sandel ośmiela się atakować ekonomiczną świętość, czyli wolny rynek. Sama jako studentka Wydziału Ekonomiczno - Socjologicznego do znudzenia słuchałam o "niewidzialnej ręce rynku". To rzekomo idealne rozwiązanie większości problemów. I wciąż wiele osób tak sądzi, jakby kryzys 2008 roku nie miał miejsca. Autor oczywiście nie potępia wolnego rynku, ale pyta czy to dobrze, że wkracza on we wszystkie dziedziny życia. Zastanawia się czy rzeczywiście zgadzamy się na to, żeby coraz więcej kategorii społecznych opisywanych było przy pomocy rachunku zysku i strat. Jego książka to głównie pytania i zachęta do dyskusji, przy jasnym i często powtarzanym twierdzeniu, że nic nie sprawdza się zawsze i wszędzie. Autor podaje przykłady sytuacji niejednoznacznych moralnie i zachęca czytelnika do przemyśleń: jakbyśmy się zachowali, czy to akceptujemy czy nie. Jeżeli przeprowadzimy analizę czysto ekonomiczną, to okaże się, że wszystko jest w porządku, ale jeżeli dołączymy aspekt moralny, to niewątpliwie coś zacznie zgrzytać. 
  • Rynek potrafi wycenić np. dobro w postaci dziecka czy organu, a jednak z jakiś powodów nie zgadzamy się na handel dziećmi ani ludzkimi organami. 
  • Czy płacić dzieciom za czytanie książek, za obecność w szkole albo za dobre wyniki w nauce? 
  • Czy to w porządku, że ludzie posiadający więcej pieniędzy mogą sobie kupić szybsze przejście przez bramki na lotnisku, szybszą wizytę u specjalisty, albo zapłacić staczowi kolejkowemu, żeby dostać miejsce na dyskusji w Kongresie albo na przedstawieniu w Central Parku? 
  • Czy zgadzamy się, żeby płacić narkomanom za rzucenie nałogu?
  • Czy akceptujemy płacenie kobietom z pewnych środowisk za poddanie się sterylizacji?
  • Czy to w porządku, że można wynająć brzuch kobiety w Indiach, żeby urodziła dziecko parze, gdzie kobieta nie może donosić ciąży, albo nie chce w niej być po prostu. 
  • Albo umowy wiatykalne, czyli w praktyce zakładanie się o cudze życie? Czy to jest okej, że odkupuje się polisę na życie od osoby śmiertelnie chorej, oferując jej powiedzmy 50% wartości już teraz. Niby nie ma w tym nic złego. Osoba dostaje pieniądze potrzebne na leczenie, które może natychmiast wykorzystać. W praktyce inwestor po prostu zakłada się o jej życie. Wynalezienie w międzyczasie cudownego leku, na daną chorobę, niweczy jego plany inwestycyjne. W jego interesie jest, żeby osoba chora zmarła jak najszybciej. 

To tylko niektóre kwestie, które Autor poddaje pod rozwagę. 
Poza tym Michael Sandel atakuje wolny rynek jako narzędzie, które nie zawsze alokuje dobra do najbardziej potrzebujących (czyli gotowych najwięcej zapłacić wg teorii wolnego rynku). Często najwięcej płacą po prostu najbogatsi. Tak się dzieje np. w przypadku imprez sportowych. Najwierniejsi kibice często kupują najtańsze bilety, bo na lepsze ich nie stać. Ale przychodzą na mecz po to, by rzeczywiście kibicować swojej drużynie. Podczas gdy w loży VIPów zasiadają osoby, które mogą sobie na to pozwolić finansowo. Bywa, że nie są zainteresowane grą, a ich obecność może wynikać z chęci pokazania się.
Poza tym założenie, że uczestnicy rynku mają wolny wybór i działają dobrowolnie też nie do końca jest prawdziwe. Nie trzeba dużo wyobraźni, żeby wiedzieć, że osoba głodująca, która chce sprzedać własną nerkę, żeby wykarmić rodzinę, działa w warunkach przymusu ekonomicznego. Podobnie jak "wynajmująca" swój brzuch surogatka w Indiach. 

Książkę się fantastycznie czyta. Autor podaje niesłychanie dużo przykładów i przygląda im się z różnych stron. Śmie wątpić w "rynkowe świętości". Burzy nasze ugruntowane przekonania. 

Świetna lektura!!!
Polecam!!!!

Moja ocena: 6/6